Oddział chorych na Rosję (recenzja)

O


Putinizm w literaturze przedmiotu

Czytelnicy Prawdziwej Rosji mają prawo odczuwać znużenie recenzjami książek traktujących o putinizmie. Nic jednak nie poradzę na to, że zjawisko to jest wielowymiarowe i wcale nie zostało wyczerpane w dostępnej literaturze ani tym bardziej w moich dotychczasowych omówieniach.

Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem dokonania zbiorczego przeglądu najnowszych pozycji z zakresu „putinologii stosowanej”, aby zaoferować Państwu panoramę różnych ujęć tematyki. Zerkam teraz na notatki sporządzone przy lekturze kilku prac zagranicznych autorów, przełożonych na język polski. Są to teksty syntetyczne, niewątpliwie erudycyjne. Zarazem atrakcyjne dla recenzenta przez nonszalancję stawianych diagnoz. Żal byłoby uznać czas na ich zgłębienie za stracony. Być może więc podzielę się spostrzeżeniami na ich temat na moim FB-profilu.

Odstępuję od pierwotnej myśli i rezerwuję cały wpis na opowieść o książce niepodobnej do tamtych. Niepodobnej nie tylko w samym podejściu do putinizmu – gdybyż tylko o to chodziło! Wyróżnia ją co innego: emocjonalna szarpanina autora z putinowską Rosją i giętki, potoczny język, obficie czerpiący z wulgaryzmów.

Ta ostatnia okoliczność każe mi zwrócić się do osób niepełnoletnich: proszę, byście poniechali czytania dalszych uwag i wrócili raczej do szkolnych lektur. Ten wpis jest przeznaczony tylko dla osób dorosłych a i recenzowana książka nie przyda się Wam do matury z języka polskiego.


Sens tytułu i autor

Skoro młodzież zostawiła już nas samych, mogę zdobyć się na dodatkowe wyjaśnienia. Pasjonatów (na dobre i na złe) tematyki rosjoznawczej zaniepokoi już sam tytuł – Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu. Ewokuje on skojarzenia z powieścią Oddział chorych na raka Aleksandra I. Sołżenicyna (1918-2008) i opowiadaniem Sala numer sześć Antona P. Czechowa (1860-1904). Czy słusznie?

To tak naprawdę bez znaczenia. Ważne jest co innego: mamy do czynienia nie z chwytliwą figurą retoryczną, lecz z zasygnalizowaniem intencji opisania symptomów schorowanego społeczeństwa. Nie, nie o przypadłości fizyczne chodzi, lecz o stan psychiczny rosyjskiej zbiorowości. Koncept ryzykowny, ale zrealizowany z sukcesem, gdyż nikt tu nie przywdziewa kitla, by aplikować komukolwiek terapię lekową. Raczej dzieli się wnioskami z długotrwałej obserwacji.

Spośród komplementowanych przeze mnie książek o putinizmie największe podobieństwo Oddział chorych na Rosję wykazuje do Stolika z widokiem na Kreml Pawła Reszki (ur. 1969), który zrecenzowałem tu. Zapewne wpływa na to wspólny autorom warsztat dziennikarski i dobra znajomość Rosji, oparta na własnych a nie zasłyszanych doświadczeniach.

Nie przedstawiłem dotąd autora – Jakuba Benedyczaka, który dalej będzie nazywany tak, jak sobie tego życzy, czyli zdrobniale. Środowisku rosjoznawczemu jest znany przede wszystkim jako współpracownik „Nowej Europy Wschodniej”, gdzie opublikował między innymi wywiady z ważnymi postaciami życia politycznego i kulturalnego Rosji. Szerszemu audytorium natomiast jako – do niedawna – członek zespołu Radia357, a także pracownik telewizji (ostatnio TVP Info).

Tę introdukcję wypada uzupełnić wiadomością o doktoracie, a to ze względu na jego uplasowanie na pograniczu kilku dziedzin: nauk o polityce, socjologii i filmoznawstwa. Daje to pojęcie o tym, na jakich płaszczyznach usiłuje on opisywać rzeczywistość.


Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu, strona okładkowa. Źródło: https://www.wydawnictwoznak.pl/ksiazka/Oddzial-chorych-na-Rosje-Opowiesc-o-Rosjanach-czasow-putinizmu/11135 (dostęp: 30.11.2024).


Szamotanina z Rosją

Stali Czytelnicy Prawdziwej Rosji wiedzą, że recenzuję wyłącznie książki, które uznaję za wartościowe. Nigdy też nie odnoszę się do nich bezkrytycznie. O walorach i słabościach tej konkretnej – nieco później. Najpierw wyjaśnienie, dlaczego historyk dziejów Rosji w ogóle pochyla się nad dziełem publicystycznym dziennikarza, przeznaczonym dla szerszej publiczności.

A oto ono: w wywodach Kuby Benedyczaka odnajduję dużo więcej niż kolejną próbę objaśnienia putinizmu. Przeżywam tę książkę długo po jej przeczytaniu, i bynajmniej nie dla jej siły eksplanacyjnej (choć nie odbieram jej całkowicie tej zalety). W intelektualnych zapasach autora dostrzegam refleksy własnych poszukiwań, rozmyślań, zagwozdek, a niekiedy bezsilności. Po raz pierwszy recenzuję na blogu książkę autora w moim wieku, któremu ta wojna – wojna Rosji z Ukrainą – zdefasonowała obrany kurs życia zawodowego.

Dlaczego? Gdyż unieważniła wysiłek „pokazywania polskim czytelnikom rosyjskiej wrażliwości, fobii i natręctw, ale też świętości i odmiennego od naszego punktu widzenia.” (K. Benedyczak, Oddział chorych na Rosję, Kraków 2024, s. 357; tu i dalej podaję paginację według jedynego wydania papierowego). Mimo to autor nie wypiera się sympatii do samych Rosjan i przyznaje, że podróżom do Rosji zawdzięcza wiele podniet intelektualnych (s. 14).

Nade wszystko jednak deklaruje:


(…) moja książka o Rosji to opowieść człowieka zdradzonego, zawstydzonego, o złamanym sercu, który za sprawą fatalnego zauroczenia popadł w Rosję (…) W efekcie przywaliłem w rosyjski mur, a leczenie okazało się bardzo bolesne.

K. Benedyczak, Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu, Kraków 2024, s. 358-359.

Autor zapewnia, że zakończył kurację. Mam wątpliwości, czy zakończyła się ona pełnym sukcesem. Jeśli tak, to skąd tyle ekscytacji i podniecenia przebijających z poszczególnych kart książki? To nie jest przytyk do K. Benedyczaka, ale konstatacja ogólna, kierowana do nas wszystkich – badaczy, analityków i komentatorów spraw rosyjskich.

Teraz już Państwo rozumieją, dlaczego właśnie ta książka. Nie tylko o putinizm tu chodzi, lecz także (przede wszystkim?) o naszą-polską intelektualną i emocjonalną szamotaninę z Rosją.


Imperialny narkotyk

Oddział chorych na Rosję składa się z siedmiu rozdziałów, tytuły których nazywają rozmaite zaburzenia psychiczne. Są wśród nich: nekrofilia, apatia, zespół stresu pourazowego, masochizm, Alzheimer, kompleks mesjasza i wreszcie zaburzenia urojeniowe. Ponieważ każdy z rozdziałów stanowi autonomiczną całość (autor wyzyskał swoją dotychczasową twórczość, publikowaną w krótszych formach), to bez szkody dla odbioru można je czytać w dowolnej kolejności.

Wspomniany przeze mnie zamysł autorski ujawnia wstęp, natomiast rzeczywiste motywacje K. Benedyczaka odsłania posłowie Rosja. Nic osobistego? Uprzedzam: ostatnie stronice książki nie nadają się do poduszki, a natury co wrażliwsze powinny w ogóle zrezygnować z ich lektury. Nie każdy bowiem zechce i potrafi nosić ciężar wyznania autora. Poruszające – to mało powiedziane.

Dlatego też, mimo że książkę można czytać na wyrywki, lepiej powstrzymać się przed zbyt prędkim zaglądaniem do zakończenia. Przemawia za tym także inna okoliczność: tekst właściwy broni się sam, bez dodatkowych wyjaśnień.

Teza stanowiąca rozwinięcie podtytułu zawiera się w poniższych słowach:


Właśnie o nich jest ta książka – o Rosjanach dręczonych chorobami. O ludziach, którzy mieli przebłysk trzeźwości, pokazali, jak wiele w nich twórczego potencjału (…) Znów jednak zwyciężyła w nich patologiczna historia i ta stara kurwa Rosja, zła i okrutna, która pożarła potencjał i seksapil, oferując to samo co zwykle – tacę imperialnego narkotyku.

Tamże, s. 14-15.


Obserwator zaangażowany


Zapominam na moment o deklarowanych intencjach K. Benedyczaka i zastanawiam się, czym w istocie jest Oddział chorych na Rosję?

  • Na pewno zapisem prób uporania się autora z Rosją jako wyzwaniem emocjonalnym. Otwarcie potwierdza on – a ja podpisuję się pod tą opinią – jej uwodzicielskość (s. 116-117).
  • Z pewnością również odzwierciedleniem wysiłków zrozumienia imperialnej komponenty rosyjskiego myślenia. Autor czyni to przynajmniej na trzy sposoby:
    • Rozmawiając z ludźmi najrozmaitszego autoramentu: od cynicznego autora przemówień rosyjskich prezydentów Aleksieja W. Czaadajewa (ur. 1978), przez działaczy opozycji, także tych o zszarganej reputacji przemocowców i mentalności sekciarskiej, po prostytutkę, która poczucie własnej wolności opiera na tym, że ponoć „nie bierze w dupę za żadne pieniądze” (s. 52).
    • Rzutując archetypiczne zachowania bohaterów utworów literackich i filmów na postępowanie elity władzy i jej intelektualnych akolitów.
    • Usiłując wyłuskać z klasyków myśli politycznej i historiografii uogólnienia, przydatne w opisie współczesności.


W tej ostatniej roli K. Benedyczak zupełnie mnie nie przekonuje. Dwa przykłady. Rytualne odwołania do Nikołaja A. Bierdiajewa (1874-1948) w wyjaśnianiu trudności kształtowania się kultury prawnej w Rosji (s. 191) naprawdę niczego nie dowodzą. A swoimi dopowiedzeniami do haseł współczesnego ruchu euroazjatycko-scytyjskiego wywołuje on tylko chaos w pojęciach, gdy charakteryzuję opryczninę jako „policję polityczną czasów XVII-wiecznego cara Iwana Groźnego” (s. 253). Ani to policja polityczna, ani Iwan IV Groźny nie żył w XVII wieku. Dość, nie będę ciągnął tego wątku. Historia Rosji wyraźnie nie jest żywiołem autora.


Kulturowy kontekst putinizmu


Oddział chorych na Rosję warto za to czytać dla predylekcji autora do myślenia literaturą i obrazem filmowym. Można wręcz odnieść wrażenie, że wszystkie drogi K. Benedyczaka prowadzą do Fiodora M. Dostojewskiego (1821-1881). Stawia sprawę bez ogródek: „Dostojewski uosabia rosyjską władzę, a rosyjska władza mówi i myśli Dostojewskim” (s. 33). A w innym miejscu:


Władimir [R.] Sołowjow [ur. 1963], naczelny telewizyjny multimilioner propagandysta, w swoim totalitarnym kubraczku, który podpierdolił chyba z garderoby Kim Dzong Una, co drugi odcinek buduje ze swoimi gośćmi parareligijną dychotomię dostojewszczyzny.

Tamże, s. 45.

W ramach eksperymentu intelektualnego proponuję Państwu skonfrontować argumenty K. Benedyczaka z opinią prof. Grzegorza Przebindy, który w Ostatniej wojnie Putina protestował przeciwko dopatrywaniu się u autora Zbrodni i kary podbudowy putinizmu – chętnych odsyłam do mojej recenzji książki krakowskiego filologa.

Nie mam kompetencji filmoznawcy, by wypowiadać się autorytatywnie o sprawach kina, ale podoba mi się autorska interpretacja filmu 12 Nikity S. Michałkowa (ur. 1945) z 2007 roku. Przy okazji: rekomenduję Państwu obejrzenie go, niezależnie od odczuć, jakie towarzyszą wymawianiu nazwiska reżysera. K. Benedyczak obstaje przy tym, że N. S. Michałkow „putinizuje” starą dyskusję o możliwości funkcjonowania społeczeństwa rosyjskiego w sztywnych ramach prawnych. Przenikliwa konkluzja, zwłaszcza jeśli zapoznać się z nader sugestywną Benedyczakowską charakterystyką bohaterów filmu (s. 185-189), uosabiających współczesną Rosję.

Chciałbym jeszcze odnotować uczciwość intelektualną autora, który otwarcie przyznaje, jakie dzieła i jacy ludzie wpłynęli na jego ogląd spraw rosyjskich. Szczególne miejsce zajmują tu prawie nieznana polskim czytelnikom Ewangelia według kata Arkadija (1931-2005) i Gieorgija (1938-2009) A. Wajnerów oraz Encyklopedia duszy rosyjskiej Wiktora W. Jerofiejewa (ur. 1947). Tę pierwszą książkę nazywa „House of Cards czasów stalinizmu” (s. 215). Nie trzeba z równym pietyzmem odnosić się do tych tytułów i ich autorów, by docenić to swoiste wyznanie wiary K. Benedyczaka. I traktować poważnie jego wywody o Rosji, jako osadzone w jednym z nurtów tradycji intelektualno-moralnej: antytotalitarnym, a poniekąd i antyimperialnym.


Socjologia putinizmu

Skoro podtytuł omawianej książki obiecuje „opowieść o Rosjanach czasów putinizmu”, to pomijam tu perspektywę „inżynierów duch ludzkich”, czy też polittechnologów. Nadmienię tylko, że rozmowy K. Benedyczaka przyniosły cenny empiryczny materiał do niegdysiejszej dyskusji o putinizmie jako ideologii konserwatywnej (między innymi s. 30-31) i o naturze „surkowszczyzny” (termin ukuty od nazwiska Władisława Ju. Surkowa [ur. 1964], autora pojęcia „suwerenna demokracja”) – rozsadniku relatywizmu (zwłaszcza s. 98). To ważne konstatacje, wystawiające autorowi dobre świadectwo jako analitykowi przemian polityczno-ustrojowych.

Jeszcze większy ciężar gatunkowy mają jego uwagi o położeniu kobiet, wydanych na pastwę przemocy: fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, kulturowej. Nie chodzi mi tylko o przerażające statystyki przemocy (s. 144-145), które wszak odzwierciedlają tylko ułamek faktycznego rozmiaru zjawiska.

Nierównie ważniejsze wydaje mi się uwarunkowane kulturowo i mentalnie traktowanie kobiety, bez uznania w niej istoty autonomicznej w swoich wyborach życiowych (osobliwie „prokreacyjnych”). Opresyjne ustawodawstwo (na przykład dekryminalizacja przemocy domowej w 2017 roku) nie jest po prostu widzimisię deputowanych parlamentu.

Sporo miejsca poświęca K. Benedyczak analizie zjawiska, które – za W. W. Jerofiejewem – nazywa pochuizmem. Prowokuje nawet stwierdzeniem, że „pochuizmem Rosja się toczy” (s. 90). Termin ten, nieostry (a więc bardzo pojemny), opisuje całą gamę postaw, uzewnętrzniających się biernym oporem, marazmem, obojętnością wobec perspektywy polepszenia swojej sytuacji.

W sukurs autorowi przychodzą jego inklinacje kulturologiczne. Na przykładach gwiazd rosyjskiej sceny muzycznej analizuje on przejawy omawianego zjawiska, z filozofią „pochuistycznej urawniłowki” w wykonaniu Siergieja W. Sznurowa (ur. 1973) na czele (zwłaszcza s. 81-82).

Błędem byłoby jednak mniemanie, że zjawisko to nie ma głębszych implikacji politycznych. Autor, w typowej dla siebie, bezpruderyjnej manierze, tłumaczy:


Im więcej „chuj na to kładę”, tym większa swoboda despotycznej władzy, tym więcej splątanego współuzależnienia Rosjan.

Tamże, s. 106.


Pożegnanie z iluzjami

Powyższy cytat dobrze oddaje ostatni wątek, który pragnę zasygnalizować w omówieniu książki K. Benedyczaka. Analizując rosyjskie obyczaje polityczne nie pozostawia on suchej nitki na tzw. rosyjskich demokratach. Nie tylko za to, że „nieustannie żyją w trybie przypuszczającym czasu przyszłego” (s. 264), lecz także za sekciarstwo i skłonność do przebywania w krainie fantazji (między innymi s. 272).

O nonkonformizmie autora Oddziału chorych na Rosję świadczy bezkompromisowa charakterystyka osobowości Aleksieja A. Nawalnego (1976-2024), któremu jednocześnie nie odmawia bohaterstwa, przerwanego – jak sam to ujmuje – męczeńską śmiercią. Pisze K. Benedyczak:


(…) życiorys Nawalnego – i każdego następnego „Nawalnego” – to gotowy przepis na kata. (…) Człowiek wykwalifikowany w cierpieniu z łatwością zada ból w imię większego celu, na przykład zreformowania Rosji. (…) Wielkiej Rosji.

Tamże, s. 293.


Wywody K. Benedyczaka o splocie sfery społecznej ze sferą polityczną spinają klamrą rozważania o kształtowaniu się w Rosjanach „przedludobójczego collecitve mind” (s. 319-322). Autor nie znajduje powodów do optymizmu w ocenie kierunku ewolucji społeczeństwa rosyjskiego.


Zachęta do lektury

Tak oto przedstawia się książka, którą bez wahania Państwu rekomenduję. Mimo że:

  • w niejednym punkcie skłania mnie do zaciśnięcia zębów;
  • opiera się na szczupłej podstawie bibliograficznej;
  • miejscami epatuje rynsztokowym słownictwem.

Za to ile w niej prawdy! Niekoniecznie prawdy o samej Rosji i jej schorowanym społeczeństwie. Na pewno natomiast prawdy o nas – ludzi rozczarowanych Rosjanami.

Budzący uznanie wyostrzonym zmysłem obserwacji autora, prowokujący nieoczywistymi uogólnieniami, obcesowy językiem – jest Oddział chorych na Rosję książką o putinizmie, z którą warto się zmierzyć. Żadna inna z recenzowanych przeze mnie dotąd pozycji nie oferuje uczestnictwa w „pojebanych akcjach” (s. 252), które stały się udziałem Kuby Benedyczaka.

Piszę to, mimo sprzeciwu, jaki wywołuje we mnie skracanie perspektywy do rządów Władimira W. Putina (ur. 1952). Putinizm jako zjawisko polityczne powinniśmy lokować raczej w długim trwaniu idei imperialnej. Również zwichnięcie społeczeństwa rosyjskiego ma swoje źródło w patologiach rozwojowych odległej daty.

Nie wszyscy jednak muszą myśleć tak jak ja. Rozmaitość spojrzeń cieszy. Zapraszam Państwa do lektury!



Następny wpis ukaże się na blogu 1 stycznia 2025 roku, proszę go nie przegapić.


Kuba Benedyczak, Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu, Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2024, 384 ss., ISBN: 978-83-8367-025-6. Opis wydawcy dostępny tu.

O autorze

Mikołaj Banaszkiewicz

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Dodaj komentarz

O autorze

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Bądźmy w kontakcie!

kontakt@prawdziwarosja.pl

O przedsięwzięciu

Prawdziwa Rosja – blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.