Rozprawa o Rosji i z Rosją
Trwająca już przeszło dwa lata pełnowymiarowa wojna Rosji z Ukrainą wciąż domaga się odpowiedzi na fundamentalne pytania o jej historyczne, społeczne i kulturowe uwarunkowania. Sądzę, że tylko tak ukierunkowana refleksja może dostarczyć przekonujących, wolnych od bieżącej koniunktury intelektualnej, wyjaśnień interesującego nas problemu.
Pośród godnych uwagi interpretacji ciągłości rosyjskiej idei imperialnej (w jej teoretycznym i praktycznym wymiarze) ważne miejsce zajmują przemyślenia polskich humanistów, a osobliwie rusycystów. Dzięki osadzeniu rozważań w tradycjach intelektualnych i literackich, potrafią oni zaproponować odczytanie bieżących wydarzeń i procesów przez pryzmat długiego trwania.
Wierność takiemu sposobowi badania Rosji zademonstrował ostatnio profesor Grzegorz Przebinda (ur. 1959) w książce Ostatnia Wojna Putina. Rozprawa filologa z Rosją, która ukazała się z inicjatywy Wydawnictwa Znak późną jesienią ubiegłego roku. Dzieło nie powinno ujść uwadze czytelników Prawdziwej Rosji nie tylko dla swoich walorów poznawczych, lecz także dlatego, że jest świadectwem oglądu imperium z pozycji badacza myśli oraz twórczości jego krytyków.
Recenzowana książka, mimo odmiennej konwencji literackiej, zalicza się do prac rosjoznawczych tego samego gatunku, co omawiany przeze mnie niegdyś zbiór esejów Tadeusza Klimowicza (ur. 1950) Pożegnanie z Rosją. Wrażeniami z lektury wywodów wrocławskiego autora dzieliłem się tu.
Autora omawianej obecnie pozycji, G. Przebindę, czytająca publiczność zna przede wszystkim jako współtwórcę nowego przekładu Mistrza i Małgorzaty Michaiła A. Bułhakowa (1891-1940). W świecie nauki kojarzony jest przede wszystkim jako historyk idei, specjalizujący się w rosyjskiej myśli religijnej. Z kolei szerszy ogół wiąże go z publicystyką, drukowaną przede wszystkim w „Plusie Minusie” (weekendowy samodzielny dodatek „Rzeczpospolitej”), „Tygodniku Powszechnym” i „Gazecie Wyborczej”. Zainteresowanych aktywnością twórczą G. Przebindy odsyłam do jego oficjalnej strony internetowej, a także na kanał YouTube Przebinda Pisze.

Układ i założenia książki
Parę słów o strukturze tego obszernego i wielowątkowego tekstu. Składają się na niego:
- wstęp, ekstrahujący przekonania autora o tytułowej postaci i naturze imperializmu rosyjskiego;
- zapisy przyobleczone w formę dziennika, rozpoczęte prawie dwa tygodnie przed początkiem agresji rosyjskiej z 24 lutego 2022 roku i zamknięte z końcem lutego kolejnego roku – bez mała 600 stronic;
- suplement, ukazujący okrutny los Rosjan obnażających najeźdźczy i zbrodniczy charakter wojny, ukończony w symbolicznym dla Rosji Dniu Zwycięstwa, czyli 9 maja 2023 roku;
- pożegnanie ukraińskiej pisarki, Wiktorii Ameliny (ur. 1986), zmarłej w lipcu 2023 roku od ran zadanych przez rosyjski pocisk.
Konstrukcja narracji obliguje czytelnika do przeczytania całości wywodów autora, co jest nie lada wyzwaniem, zważywszy objętość tekstu. Warto jednak się na to zdobyć z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze, G. Przebinda z podziwu godną rzetelnością (tekst główny uzupełnia 1065 przypisów źródłowych, niejednokrotnie opatrzonych komentarzem uzupełniającym) dokumentuje wydarzenia, które już zdążyły się nam zlać w jedno. Przy czym koncentruje się nie na przebiegu działań wojennych, lecz na ich otoczce: socjologicznej i kulturowej. Do tego wpisuje rzeczywistość w konteksty – literackie, historyczne, polityczne – co wyróżnia książkę na tle jałowych i monotonnych opracowań rzeszy analityków.
Po drugie, zapiski dziennikowe oddają nastroje chwili, których nie uchwyci opracowanie w formie syntezy. Tych chwil, przerażenia i nadziei, na kartach Ostatniej wojny Putina nie brakuje. Inna rzecz, że mamy do czynienia nie z zapisem intymnych przeżyć, ale raczej z dziennikiem myśli. To właśnie czyni poszczególne zapisy tak ciekawymi. Oto wespół z autorem przemierzamy mozolną drogę, najeżoną wątpliwościami. G. Przebinda niejednokrotnie nawiązuje do swoich wcześniejszych ocen, na bieżąco koryguje opinie, co i rusz zastanawia się nad optymalnym ujęciem omawianych problemów.
Wysiłek włożony w zapoznanie się z gęstym tekstem, usianym licznymi odwołaniami, na pewno więc przyniesie pożytek – i zachęcam do niego. Nie tyle i nie tylko dla ich liczby, lecz zwłaszcza z powodu ich niejednorodności i waloru świeżości. Dość spojrzeć na bibliografię, wymieniającą (poza źródłami) wiele prac wydanych w ostatnich kilku latach. A to widomy znak tego, że autor wciąż poszukuje odpowiedzi na nurtujące go pytania.
Obserwator zaangażowany
G. Przebinda odsłania metaforę tytułu dopiero na ostatniej stronicy swojej książki. Nie czuję się uprawniony, by ją zdradzać moim Czytelnikom. Tym bardziej, że tytuł budził we mnie inne skojarzenia. Przede wszystkim zaś wywoływał wrażenie interpretacyjnego rozszczepienia. Nie ulega wszak wątpliwości, że w zapiskach autora to przede wszystkim Władimir W. Putin (ur. 1952) upostaciowuje zło. W zapowiedzi polski badacz jednak rozszerza zakres swoich dociekań: nie o głowę państwa rosyjskiego mu chodzi, lecz o samą Rosję.
Ściśle biorąc, G. Przebinda rozróżnia trzy Rosje (s. 22):
- „pierwszą”, składającą się z przywódcy kraju i jego popleczników (intelektualnych i politycznych, w tym duchownych);
- „drugą”, do której przynależą przeciwnicy wojny, wcale nie tylko ludzie kultury;
- „trzecią”, najliczniejszą, tworzoną przez Rosjan aprobujących wojnę lub odnoszących się do niej z obojętnością.
Zbyteczne dodawać, że Ostatnia wojna Putina, choć piętnuje „Rosję pierwszą”, oficjalną, jest w istocie hołdem dla „Rosji drugiej”. Odnotowanie głębszych źródeł tej preferencji wydaje mi się szczególnie ważne, jakkolwiek sam autor ledwie o niej napomyka (s. 448), uznając ją za oczywisty wybór etyczny. Otóż fascynacje Rosją od lat 80. XX wieku (jeszcze przed pieriestrojką) czerpie on w pierwszej kolejności z lektur twórców bądź wygnanych z ZSRR, bądź zdolnych obronić wolność twórczą w państwie totalitarnym. W drugiej kolejności – ze znajomości, nawiązanych w kręgach emigracyjnych (paryskich, berlińskich), a po upadku ZSRR – w kręgach demokratycznych o silnych inklinacjach liberalnych.
Ostatnia wojna Putina daje dobre pojęcie o potędze ducha i konkretnych inicjatywach rosyjskich przeciwników wojny. Przyznaję, że nie zdawałem sobie sprawy ze skali i zwłaszcza moralnej siły oddziaływania oporu wobec polityki władz Federacji Rosyjskiej. W tym sensie już sam fakt skrzętnego odnotowywania przez G. Przebindę licznych przejawów protestu (czasem tylko milczącego) jest jego zasługą.
Repozytorium źródeł
Równie pożyteczne wydają mi się bibliograficzne wskazówki autora, skąd czerpać wiedzę alternatywną względem kremlowskiego przekazu. Dziennik pierwszego roku wojny (taki tytuł nosi główny korpus tekstu)zawiera liczne odsyłacze do mediów opozycyjnych, by wymienić tu tylko Radio Swoboda, kanał Meduza czy podcast „Żywy Gwóźdź”.
Od razu uprzedzę ewentualne pytanie: po co posiłkować się książką G. Przebindy, skoro można sięgnąć do źródeł? No cóż, nie każdy zna biegle język rosyjski, a ci, którzy nim władają raczej nie dostrzegą aluzji zaszytych w wypowiedziach przedstawicieli „drugiej Rosji”.
Jeden tylko przykład. Kto z moich Czytelników wie, do jakiego tropu literackiego odnosi się nazwa „szarikowcy”, jaką opozycyjni intelektualiści obdarzają W. W. Putina i jego otoczenie? G. Przebinda wyjaśnia (s. 431), że chodzi o lumpen-człekopsa Szarikowa, powstałego ze skrzyżowania kryminalisty z psem Szarikiem, co opisał Michaił A. Bułhakow (1891-1940) w opowiadaniu Psie serce.
Natknąwszy się na to wyjaśnienie w Ostatniej wojnie Putina wspomniałem rzednące miny widzów spektaklu opartego na tym utworze w warszawskim Teatrze Współczesnym (luty 2019 roku), gdy w jego drugiej części zorientowali się, że nie oglądają komedii. Trzeba było widzieć skonfundowane twarze rozeźlonych złym zagospodarowaniem swoich pieniędzy przypadkowych gości teatru… Wyjaśnienia G. Przebindy pozwalają uniknąć wielu podobnych rozczarowań.
Wizerunek Putina
Głównym antybohaterem Ostatniej wojny Putina jest bezsprzecznie tytułowa postać książki. Korzystając z przywileju, danego autorowi dziennika (a nie pracy ściśle naukowej, silącej się na beznamiętność), G. Przebinda wielokrotnie daje upust swojej złości na uosobienie „Rosji pierwszej”. Pisze:
(…) jestem dogłębnie przekonany, że gdyby nie on – taki, jakim stał się gdzieś po 2013 roku (głównie przez wtłaczanie mu do głowy fałszywych idei i pseudofaktów historycznych), wojny tej w ogóle by nie było.
G. Przebinda, Ostatnia wojna Putina. Rozprawa filologa z Rosją, Kraków 2023, s. 28.
Można odnieść wrażenie, że autor momentami skłonny jest zrewidować tę opinię. Na przykład wtedy, gdy cytuje wywiad, udzielony mu w połowie 2014 roku przez Wiktora W. Jerofiejewa (ur. 1947). Rosyjski pisarz stwierdził w nim, że przywódca Rosji jest bardziej liberalny niż przeważająca część narodu rosyjskiego (s. 71). Inaczej niż G. Przebinda, podzielam tę obserwację.
Dlaczego polski filolog tak zaciekle broni tezy o „wojnie Putina”? Myślę, że przesądza o tym jego optymistyczna wizja przyszłości. W jednym z zapisów daje on wprost wyraz przeświadczeniu, że
(…) putinizm jest niewątpliwie współczesną modyfikacją imperialnego militaryzmu z elementami narodowego pseudomesjanizmu o korzeniach wyraźnie archaicznych – pogańskich co do istoty, ale mogących fałszywie odwoływać się do chrześcijaństwa. (…)
Gdy Putin odejdzie w wieczny niebyt (…) także i putinizm moim zdaniem zmierzać będzie nieuchronnie ku kresowi.
G. Przebinda, dz. cyt., s. 336.
Gdzie indziej deklaruje z kolei:
Mnie zaś dziwnie ani na moment nie opuszcza nadzieja, że ów chowający się po bunkrach szczur [tj. W. W. Putin] – na swoim procesie w Hadze piszczeć będzie na inną melodię
G. Przebinda, dz. cyt., s. 465.
Autor Ostatniej wojny Putina jest niskiego zdania o horyzontach intelektualnych włodarza Kremla. Stanowczo odrzuca – wbrew Andrzejowi Walickiemu (1930-2020), a ostatnio Timothy Snyderowi (u. 1969) – opinię, że W. W. Putin czerpie inspirację z lektury emigracyjnego filozofa rosyjskiego Iwana A. Iljina (1883-1954). Powołuje się przy tym (przekonująco) na własną lekturę prac antykomunistycznego myśliciela (s. 334-335, 362). Poglądom tego ostatniego zamierzam poświęcić w przyszłości odrębny wpis.
Perspektywa filologiczna
Recenzowana książka obfituje w nawiązania do motywów literatury i kultury rosyjskiej. Nie są to popisy erudycyjne, o czym być może najlepiej świadczy to, że G. Przebinda nie ogranicza się bynajmniej do kultury wysokiej. Przeciwnie, demonstruje czytelnikom, z jakim zacięciem rosyjskie władze wykorzystują popkulturę do lansowania jawnie militarystycznych haseł. Polecam zwłaszcza szczegółowy opis koncertu-mitingu, zorganizowanego w przeddzień Dnia Obrońcy Ojczyzny na Łużnikach w Moskwie (s. 622-628). Przedstawia on zjawisko, które opisywałem tu na przykładzie wykorzystania dla tych samych celów twórczości Dmitrija D. Szostakowicza (1906-1975).
Autor Ostatniej wojny Putina szczególnie emocjonalnie reaguje na próby wprzęgania klasyków literatury rosyjskiej w propagandę wojenną. Nie raz wraca do stosunku M. A. Bułhakowa do Ukraińców i państwowości ukraińskiej. Sygnalizowałem problematyczność tej sprawy czytelnikom Prawdziwej Rosji w recenzji pracy W cieniu imperium. Kulisy ukraińsko-rosyjskiej wojny kulturowej autorstwa ukraińskiej literaturoznawczyni. G. Przebinda broni rosyjskiego pisarza przed najcięższymi zarzutami, powołując się między innymi na zapoznany kontekst społeczny antyukraińskich wypowiedzi literackich autora Białej gwardii (s. 268-269, 272-273).
Badacz ruchu dysydenckiego zżyma się na wybiórcze traktowanie przez W. W. Putina dorobku Aleksandra I. Sołżenicyna (1918-2008). W tym kontekście musi cieszyć jego zapowiedź napisania na ten temat osobnego tekstu (s. 470). Najmocniej chyba jednak oponuje G. Przebinda przeciwko przedstawianiu Fiodora M. Dostojewskiego (1821-1881) jako ideowego rzecznika rosyjskiej idei imperialnej. Polski filolog dowodzi czegoś przeciwnego. Sądzi on, że antycypacja „biesów nihilizmu” w Rosji putinowskiej znalazła rozwinięcie w „biesach nacjonalizmu” (m. in. s. 670-671). Nie godzi się także na obarczanie autora Zbrodni i kary odpowiedzialnością za rosyjskie zbrodnie wojenne (s. 212-213).
Wyławiam z Dziennika pierwszego roku wojny ledwie kilka wątków literaturoznawczych. Nie mniej ciekawie (a z pewnością bardziej dosadnie) wybrzmiewają opinie autora o przedstawicielach „putriotyzmu” (s. 502) na niwie literatury i publicystyki. „Pospolity antyukraiński bandzior” (s. 253) – to o Zacharze N. Prilepinie (ur. 1975), autorze Klasztoru. „Jeden z największych łotrów Rosji” (s. 280) – to z kolei o Władimirze R. Sołowiowie (ur. 1963), czołowym propagandyście państwowej telewizji rosyjskiej.
W zapiskach G. Przebindy wyczuwa się przygnębienie filologa. Z jednej strony nie godzi się on na zawłaszczenie przedmiotu swoich badań i fascynacji (tj. literatury rosyjskiej będącej częścią ekwipunku kulturalnego całego świata) przez „Rosję pierwszą”. Z drugiej – frasują go głosy wzywające do bojkotu i „zamilczania” rosyjskich twórców i ich dzieł. Mnie również nie opuszczają te obawy.
W miejsce polemiki
Czytałem Ostatnią wojnę Putina jako historyk rosyjskiej myśli politycznej. Na tej podstawie mogę odpowiedzialnie twierdzić, że książka przyniesie pożytek także innym nie-filologom, a może nawet zwłaszcza im. Zawdzięczam autorowi szereg uzupełnień na mojej liście książek do przeczytania, a także kilka inspiracji do samodzielnych poszukiwań, które – chcę wierzyć – zaowocują nowymi wpisami.
Moi Czytelnicy wiedzą, że na blogu piszę tylko o książkach wnoszących nową jakość do naszej – polskiej wiedzy o Rosji. Ostatnia wojna Putina niewątpliwie do nich należy. Celem uniknięcia konfuzji dodam, że to nie jest lektura lekka (także w dosłownym sensie) ani łatwa, wymaga skupienia.
Nie oznacza to bynajmniej, iż solidaryzuję się z autorem we wszystkich jego diagnozach. W szczególności nie wierzę w potencjał demokracji parlamentarnej jako tego mechanizmu, który zdołałby zmienić imperialną trajektorię rozwoju Rosji (s. 632). Łagodniej niż autor (s. 450) oceniam bilans Rosji jelcynowskiej. Jeśli w drodze wyjątku rezygnuję z otwartej polemiki z niektórymi tezami recenzowanej książki, to czynię to dla ważkiego powodu. Ujęła mnie mianowicie wiara profesora Grzegorza Przebindy w siły witalne „innej” Rosji, którą on sam nazywa „Rosją drugą”. Gdyby tak zamienić Rosje miejscami…
Grzegorz Przebinda, Ostatnia wojna Putina. Rozprawa filologa z Rosją, Wydawnictwo Znak, Kraków 2023, 724 ss., ISBN: 978-83-240-6801-2. Opis wydawcy dostępny tu.