Dziedzictwo Jelcyna i putinizm

D


25-lecie odejścia Jelcyna

31 grudnia 2024 roku minęło równo ćwierć wieku od wydarzenia iście epokowego. Oto Boris N. Jelcyn (1931-2007), sprawujący urząd prezydenta Rosji, opuścił swoje stanowisko na niespełna pół roku przed upływem drugiej (ostatniej) kadencji. Pełniącym obowiązki prezydenta został ówczesny premier, czterdziestoośmioletni Władimir W. Putin (ur. 1952).

Mam w żywej pamięci tamten dzień (Sylwester wypadał w piątek). Już wówczas, 25 lat temu, wiedziałem, że chcę poświęcić się zgłębianiu spraw rosyjskich. Uważnie śledziłem docierające stamtąd informacje, gromadziłem wycinki prasowe z „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” (tak, polski Internet był wtedy w powijakach). To z radia dowiedziałem się o złożeniu mandatu przez urzędującego prezydenta Rosji.

Siłą rzeczy Rosja znalazła się w centrum uwagi komentatorów, co tylko upewniało mnie o słuszności obranej drogi. No a teraz… jest teraz. Od tamtego czasu dzieli nas kawał życia. Możemy też skonfrontować ówczesne prognozy z dzisiejszym stanem wiedzy o biegu spraw rosyjskich. Korzystając ze sposobności, chciałbym zaproponować moim Czytelnikom ponowne wsłuchanie się w pożegnalne słowa B. N. Jelcyna – i refleksję nad bilansem jego rządów. To one wszak przygotowały grunt pod putinizm.


Rosja i jej władcy

Proszę pozwolić na jedną uwagę porządkującą dalszy wywód. Dzieje państw i społeczeństw można analizować i opisywać z rozmaitych perspektyw. Współcześnie prawo obywatelstwa zyskały podejścia dystansujące się od ujęcia ściśle politycznego. Badacze coraz większe znaczenie przydają procesom długiego trwania w ekonomii, życiu społecznym i kulturze. Całe szczęście! Od dawna już przestało nam wystarczać skupienie się na decyzjach elity władzy poszczególnych państw (i na politycznych konsekwencjach owych decyzji).

Jako historyk dziejów Rosji od lat staram się dowartościowywać perspektywę społeczno-kulturową, która pozostaje – do pewnego stopnia – autonomiczna wobec polityki. Mimo wszystko przyznaję, że dominująca w kolejnych stuleciach rosyjska tradycja polityczna nadała rządzeniu i strukturom władzy znaczenie, którego nie da się umniejszyć w imię badania „uniwersalnych” zjawisk i wartości.

Wyjaśniam to, by podkreślić zasadność rozdzielania dotychczasowych dziejów Federacji Rosyjskiej na dwie epoki: jelcynowską i putinowską. Podział ten pozostaje w mocy, mimo wmontowanego w ustrój Rosji mechanizmu kontynuacji.


Testament polityczny Jelcyna


Za podstawę dalszych spostrzeżeń posłuży nagranie noworocznych życzeń, złożonych Rosjanom przez B. N. Jelcyna i W. W. Putina w ostatnim dniu grudnia 1999 roku. Osoby cierpliwe (całość trwa 18 minut) zapraszam do samodzielnego obejrzenia materiału, udostępnionego na oficjalnym kanale Centrum Prezydenckiego Borysa Jelcyna (Президентский центр Бориса Ельцина) w serwisie YouTube.


Prezydent Rosji komunikował w nim o ustąpieniu z urzędu. Powoływał się przy tym na obowiązującą konstytucję. Podkreślał nadto znaczenie tego aktu jako ważnego precedensu. Chodziło mu o dobrowolne przekazanie władzy następcy. Z emfazą i ożywieniem stwierdzał:


zrozumiałem, że udało mi się dokonać rzeczy wielkiej. Rosja nigdy już nie wróci do przeszłości. Rosja zawsze będzie się posuwać naprzód, będzie się rozwijać.


B. Jelcyn, Prezydencki maraton, przeł. A. Łabuszewska, Warszawa 2001, s. 332.


Nie jest dla mnie jasne, co miał na myśli odchodzący prezydent, gdy wspominał przeszłość. Jak daleko w głąb historii sięgała jego wyobraźnia? Jakie złe matryce dziejów miał na myśli? Jednoznacznie natomiast przebija z powyższej wypowiedzi przywiązanie do idei modernizacyjnych. Problem z ich transpozycją do warunków rosyjskich – dodam od siebie – polegał zawsze na tym, że reformatorzy bynajmniej nie postrzegali liberalnych wartości jako niezbędnych komponentów nowoczesności i postępu. Tę historyczną konstatację potwierdza współczesna praktyka putinizmu.


Trudy i błędy przemian

Orędzie B. N. Jelcyna, choć rzeczowe, było na wskroś emocjonalne. Naturalnie, trzeba brać poprawkę na to, że słowa wypowiadał człowiek wprawdzie nie leciwy (miał wówczas 68 lat), ale schorowany i świadom swoich fizycznych ułomności. Wymowa wyrazów sprawiała mu niejakie trudności: trudno w takiej sytuacji o właściwą ekspresję czy żywiołowość.

A jednak w pamięci słuchaczy musiała utkwić pokora, tak obca charakterowi tego polityka. Nie próbował on rysować się w pozie męża opatrznościowego Rosji. Z wyraźnym wzruszeniem mówił:


Chciałbym poprosić was o wybaczenie (…) za to, że nie spełniłem pokładanych we mnie nadziei, że zawiodłem tych, którzy wierzyli, że (…) za jednym zamachem uda się nam przeskoczyć z szarej, biernej, totalitarnej przeszłości w świetlaną, bogatą, cywilizowaną przyszłość. Ja sam w to wierzyłem.

Tamże, s. 332.

Ktoś się żachnie i uzna to wyznanie winy za zręczny chwyt retoryczny, wywołujący współczucie dla polityka, który swoją nieudolnością (współ)przyczynił się do pogorszenia doli szerokich warstw społeczeństwa rosyjskiego. Co do mnie, to nie namawiam Państwa do stawiania B. N. Jelcyna na piedestał cnót władcy oświeconego. Zachęcam jedynie do zastanowienia się, jak wielu ludzi władzy (o, wcale nie tylko rosyjskiej) stać na taki samokrytycyzm.

Zresztą, zacytowana wypowiedź celnie oddaje trudności fundamentalnych przemian ustrojowych. To przecież wiara w możliwość skoku do nowej i lepszej rzeczywistości leżała u podstaw poparcia społecznego dla demontażu ZSRR na początku lat 90. XX wieku. Z perspektywy lat wielu ówczesnych entuzjastów budowania „nowej” Rosji uznaje koszty transformacji za zbyt wysokie. Stąd biorą się negatywne skojarzenia z epoką jelcynowską. Stała się ona synonimem bezhołowia prawnego i zbiednienia społeczeństwa.

I wreszcie ostatni fragment, na który chciałbym zwrócić Państwa uwagę:


Odchodzę. Zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy. Na moje miejsce przychodzi nowe pokolenie, pokolenie, które może zrobić więcej i lepiej.

Tamże, s. 333.


Czy B. N. Jelcynowi mogło przyjść wówczas, zimą 1999 roku, do głowy, że „nowe pokolenie”, mimo posunięcia się w latach, może nadmiernie przywiązać się do swojej roli? Dziś, zimą 2024 roku, W. W Putin jest starszy o blisko cztery lata od przywódcy, który namaścił go na swojego następcę. Rządzi już dwa i pół raza dłużej od swojego pryncypała. Z pewnością zrobił od niego więcej dla umocnienia atrybutów samodzielności Rosji. Można jednak wątpić, czy na dłuższą metę będzie to z pożytkiem dla państwa rosyjskiego i samych Rosjan.


Płynność symboliki historycznej


Domyślam się, że większość z Państwa nie poświęci kilkunastu minut na obejrzenie archiwalnego nagrania wystąpień obydwu przywódców. Warto jednak uszczknąć przynajmniej ostatnie dwie minuty, bo one nam uświadamiają zawahania polityki historycznej epoki jelcynowskiej. Proszę zerknąć na przywołane nagranie od 16 minuty, dokładnie od tego momentu.

Chyba każdy kojarzy trzepoczącą na wietrze trójkolorową flagę z poziomymi, równymi pasami: białym, niebieskim i czerwonym. To właśnie na mocy dekretu B. N. Jelcyna z 22 sierpnia 1991 roku zastąpiła ona wizerunek sierpa i młota na czerwonym tle. Nawiązująca do tradycji Rosji przedrewolucyjnej (sięgającej XVII wieku) zmiana zyskała akceptację społeczną. Jej status usankcjonowała ustawa konstytucyjna przyjęta w pierwszym roku prezydentury W. W. Putina.

W zdziwienie może natomiast wprawić patetyczna muzyka instrumentalna. Nie wszyscy muszą wszak pamiętać, że w latach 90. XX wieku hymnem Federacji Rosyjskiej była Pieśń patriotyczna Michaiła I. Glinki (1804-1857), obwoływanego założycielem rosyjskiej szkoły narodowej w muzyce klasycznej. Rzecz ciekawa: do objęcia sterów władzy przez W. W. Putina nie zdołano rozstrzygnąć, jaki tekst najlepiej koresponduje z melodią utworu. Dlatego też wykonywano go bez słów. Z końcem 2000 roku powrócono do muzyki hymnu radzieckiego z nieznacznie zmodernizowanymi słowami.


Okoliczności odejścia Jelcyna

Przypominając Państwu odejście B. N. Jelcyna przed ćwierćwieczem świadomie pomijam wątek, który w tamtym czasie wywołał szum medialny. Chodzi o tzw. dekret numer jeden, wydany przez W. W. Putina po objęciu przezeń urzędu prezydenckiego. Zapewniał on faktyczną nietykalność zarówno pierwszemu prezydentowi Rosji, jak i jego rodzinie, uwikłanej w korupcję na styku polityki i biznesu.

To, co miał na ten temat do powiedzenia sam zainteresowany w cytowanej autobiografii (s. 310-314) nie brzmi do końca przekonująco. Nie kwestionuję tu twierdzeń B. N. Jelcyna, że to on wyznaczył nowe standardy postępowania z poprzednikiem, o czym miały świadczyć swobody i przywileje, jakimi cieszył się po odsunięciu od władzy Michaił S. Gorbaczow (1931-2002). Trudno wszakże dać wiarę zapewnieniom odchodzącego prezydenta, iż nie miał pojęcia o przygotowaniu stosownego dekretu przez następcę.

Nie zajmuję się tu także rozgrywkami personalnym poprzedzającymi i towarzyszącymi sukcesji W. W. Putina. Wreszcie, pomijam chętnie zapominany dziś fakt, że poparcie społeczne B. N. Jelcyna stało na bardzo niskim poziomie: sondaże czyniły z niego polityka przegranego.

Wszystko to jednak miało w tamtym czasie realne znaczenie. Z perspektywy 25 lat, gdy tło wydarzeń zatarło się w pamięci, wzlot W. W. Putina może się wydawać omamem wyborców. Jakkolwiek zabrzmi to nieprawdopodobnie, postać premiera rządu jawiła się nieomal liberalną alternatywą dla najgroźniejszych kandydatów do schedy po B. N. Jelcynie, z Jewgienijem M. Primakowem (1929-2015) na czele.


Dziedzictwo epoki jelcynowskiej

Sądzę, że w kontekście poszukiwania źródeł putinizmu dużo ważniejsze jest co innego – stosunek B. N. Jelcyna do idei państwa prawa oraz instytucji demokratycznych. W tym względzie nader wymowne są okoliczności przyjęcia najważniejszego aktu prawnego Federacji Rosyjskiej, czyli konstytucji (1993). W istocie to właśnie ona na trwałe uwolniła Rosję od radzieckich rozwiązań ustrojowych.

Krótkie przypomnienie. 12 czerwca 1990 roku Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Radziecka ogłosiła deklarację suwerenności – traktuje o tym odrębny wpis na blogu. Złożona konstelacja organów władzy ustawodawczej i wykonawczej państwa związkowego (Związku Radzieckiego) i emancypującej się spod jego kurateli Rosji doprowadziła do chaosu kompetencyjnego i wzmogła walkę o wpływy między poszczególnymi instytucjami.

Położenie utrudniały przeprowadzane na początku lat 90. XX wieku reformy systemowe, skutkujące wysokimi kosztami społecznymi (jeśli ten frazes jest stosowny, ilekroć mówimy o dramacie ekonomicznym realnych ludzi). Główny konflikt rozgrywał się między ciałami stworzonymi w dobie pieriestrojki: Zjazdem Deputowanych Ludowych i Radą Najwyższą, oraz – prezydentem Rosji). Wszystkie one pochodziły z demokratycznych wyborów.

Apogeum sporu o władzę nastąpiło jesienią 1993 roku, gdy B. N. Jelcyn podporządkował sobie przemocą buntowników. Dokonał tego między innymi dzięki bombardowaniu siedziby frondującego parlamentu pociskami czołgowymi.

Referendum konstytucyjne, połączone z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, odbyło się 12 grudnia. Nie spełniało ono wymogów demokratycznych, ale dosięgło celu – i zostało uznane przez społeczność międzynarodową. W ten oto sposób zamanifestował się liberalno-demokratyczny światopogląd reformatorów ekipy jelcynowskiej.

Obowiązująca do dziś (prawda, ze zmianami wprowadzanymi za rządów W. W. Putina) konstytucja zawiera szereg zapisów, które nadają państwu rosyjskiemu cech demokratycznych i liberalnych. Jednocześnie zapewnia ona absolutną dominację organowi prezydenckiemu nad resztą władzy wykonawczej, a także nad sądownictwem i legislatywą. Bez tego depozytu putinizm nie dysponowałby narzędziami, które pozwoliły obecnemu aparatowi władzy całkowicie podporządkować sobie społeczeństwo.



Piszę te słowa w ostatnich godzinach 2024 roku. Czytelnikom Prawdziwej Rosji i sobie życzę, byśmy nie musieli wypatrywać dobrych zmian na Kremlu dopiero po upływie kolejnego ćwierćwiecza.


Następny wpis na blogu pojawi się 1 lutego nowego, 2025 roku. Już teraz zapraszam do ponownych odwiedzin!

O autorze

Mikołaj Banaszkiewicz

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Dodaj komentarz

O autorze

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Bądźmy w kontakcie!

kontakt@prawdziwarosja.pl

O przedsięwzięciu

Prawdziwa Rosja – blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.