Katechizm polski (z dziejów antyrosyjskiej intrygi)

K


Polska intryga – obsesja imperium

Aktualną rocznicę wybuchu powstania styczniowego proponuję obejść przypominając dzieje pewnego świadectwa wywrotowych dążeń naszych przodków. Dokument ten został wprawdzie spisany w języku rosyjskim, ale od samego początku funkcjonował pod nazwą Katechizmu polskiego. Według oficjalnego przekazu jego pojedynczy egzemplarz został znaleziony przy jednym z martwych powstańców.

Treść Katechizmu wzburzyła rosyjską opinię publiczną. Oto wyszło na jaw, że istnieje tajna instrukcja rozsadzenia imperium od środka. Jej styl nie pozostawiał wątpliwości, że musiała powstać w środowisku z gruntu polskim, zapewne szlachecko-klerykalnym. Wiele wskazywało na znienawidzonych w Rosji jezuitów.

Wykrycie intrygi stanowiło ważny dowód antyrosyjskich knowań Polaków. W świetle tej rewelacji wybuch powstania (a raczej buntu, bo tym właśnie słowem nazywano wydarzenia Nocy Styczniowej) był tylko jednym z przejawów konsekwentnie wrogiej i destrukcyjnej działalności polskich elit.

Jak miało się to do faktów? Czy rzeczywiście istniał taki dokument, a jeśli tak, to co zawierał i kto go stworzył? O tym wszystkim – w dalszej części tekstu.


Katechizm polski w druku

Wobec braku dostępu do bibliotek przechowujących stare roczniki prasy rosyjskiej zrezygnowałem z dociekania, która gazeta poinformowała jako pierwsza o rzekomym istnieniu Katechizmu polskiego. Podejrzewam, że był to „Russkij Inwalid”, organ Ministerstwa Wojny. W tamtym czasie tytuł ten cieszył się sporą poczytnością, a to za sprawą tak zwanej części nieoficjalnej, publicystycznej.

Gazeta była oczkiem w głowie nowo mianowanego ministra, liberalnego biurokraty i nacjonalisty w jednej osobie – Dmitrija A. Milutina (1816-1912). Wybitny ów reformator traktował ją jako narzędzie propagowania swojej wizji imperium. Obiecuję poświęcić mu w przyszłości więcej uwagi, bo też była to emblematyczna figura.

Z całą pewnością informację o Katechizmie polskim i tekst dokumentu zamieścił dziennik „Moskowskije Wiedomosti” z 30 maja / 11 czerwca 1863 roku. Nie przesadzę, gdy stwierdzę, że to właśnie jadowicie antypolska publicystyka na wiele lat uczyniła z tego tytułu prasowego ważną siłę polityczną. To nie przejęzyczenie: dzięki reputacji autentycznego patrioty stawiającego tamę panoszącemu się polonizmowi, redaktor gazety, Michaił N. Katkow (1818-1887), współkształtował politykę narodowościową Imperium Rosyjskiego.

Dowód polskiej winy

Autor wspomnianego artykułu rozważał środki, do jakich uciekną się zewnętrzni wrogowie Rosji (zwłaszcza Francja i Anglia), by ją osłabić i zniszczyć. Uznając wybuch wojny europejskiej za scenariusz nierealistyczny, M. N. Katkow twierdził, że nieprzyjaciele imperium realizują swój cel wykorzystując siły rewolucyjne, w tym polskie, którym postępowanie suflował jakoby Katechizm. Jego lektura – kontynuował publicysta – odsłaniała rachuby Polaków, stawiających na apatię elit rosyjskich, niezdolnych odeprzeć „zorganizowany atak polski” (referuję i cytuję za: М. Н. Катков, 1863 год. Собрание статей по польскому вопросу помещавшихся в Московских Ведомостях, Русском Вестнике и Современной Летописи, вып. 1, Москва 1887, s. 205-206).

Katechizm polski ukazywał się odtąd drukiem niejednokrotnie. Jako odrębna publikacja wyszedł – oczywiście za zgodą cenzury – w 1863 roku. Tym samym nie ulega wątpliwości, że władze posłużyły się nim jako dogodnym narzędziem rozpalenia antypolskich nastrojów wśród czytającej (czyli elitarnej) publiczności. W przyszłości wykorzystywały Katechizm w propagandzie rosyjskie środowiska nacjonalistyczne, niekiedy o wyraźnie szowinistycznym obliczu.

Oto co wyłuskałem podczas kwerendy w polskim dzienniku wydawanym dekady później w stolicy imperium:


powołują się [na Katechizm polski] od czterdziestu lat wszyscy nieprzyjaciele imienia polskiego w prasie rosyjskiej. (…) I odtąd [tj. od 1863 roku] błąka się wieść bezmyślna po prasie rosyjskiej, powtarzana przez epigonów Katkowa w złej i dobrej wierze, mąci naiwne głowy i cieszy naszych nieprzyjaciół, nie przebierających w środkach i nie wstydzących się kłamu i potwarzy.


“Kraj Codzienny” 1908, nr 93, s. 1.


Jak zniszczyć Rosję – „polskie” zalecenia

Przed podjęciem próby rozstrzygnięcia, czy omawiany tekst wyszedł spod polskiej ręki, ustalmy, o co tyle hałasu. Inaczej rzecz ujmując: jakie treści zawierał Katechizm? Poniższe omówienie i cytaty opieram na wydaniu, przedsięwziętemu przez Siemiona W. Szołkowicza (1840-1886). Mocno zaangażowany w tępienie polskich wpływów w oświacie, był on także członkiem Wileńskiej Komisji Archeograficznej. Jej aktywność – w intencji władz – miała służyć dowodzeniu odwiecznie rosyjskiego charakteru obszarów Kraju Północno-Zachodniego, czyli białorusko-litewskich ziem Rzeczypospolitej. Publikując bez komentarza tekst Katechizmu polskiego w pracy zbiorowej omawiającej sprawę polską z rosyjskich pozycji mocarstwowych przydał mu wiarygodności źródła historycznego.

Tekst otwierała zapowiedź odegrania przez naród polski specjalnej roli w dziejach:

(…) odrodzony i spowity ogniem swojego patriotyzmu, stanie się [on] wyzwolicielem uciśnionych narodów i przedstawicielem europejskiej misji cywilizacyjnej.

Сборник статей разъясняющих польское дело по отношению к западной России, вып. 1, Вильна 1885, s. 216.

Anonimowy autor Katechizmu utrzymywał, że faktycznym twórcą tworzących go zasad jest „człowiek doświadczony i bezgranicznie oddany swojej ojczyźnie”. To właśnie on miał zalecać uzbrojenie się w cierpliwość i wykazanie się nieugiętym charakterem i siłą woli – wszystko to z czasem winno zapewnić Polakom potęgę. Jej warunkiem było utrzymanie panowania w koloniach. Polskie Indie miały tworzyć Litwa i Ukraina.

Pierwsza stronica “Katechizmu polskiego”, zawierającego zalecenia opanowania Rosji przez Polaków. Źródło: Сборник статей разъясняющих польское дело по отношению к западной России, вып. 1, Вильна 1885, s. 216.

Instrukcja opanowania Rosji

Katechizm formułował 13 wskazówek postępowania polskich „braci krwi i wiary”. Podaję je w skrócie.

  • Polscy właściciele ziemscy powinni dążyć do koncentracji majątków w swoich rękach. Należy zwalczać „element rosyjski”, skłaniając go do powrotu do Moskowii. Wówczas, niezależnie od formalnej przynależności ziem litewskich i ukraińskich, korzyść materialną będą one przynosić Polakom. Ponadto należy podważyć zaufanie ludności do duchowieństwa prawosławnego.
  • Przewagę nad Rosjanami „w większości niewykształconymi, leniwymi i niefrasobliwymi” zapewni dbałość o oświatę własną.
  • Legitymujący się wysokim wykształceniem Polacy powinni podjąć służbę w Rosji, gdyż tego wymagają wyższe względy polityczne.
  • Decydując się na oficjalną służbę należy kierować się atrakcyjnością zarobków. Zdobywszy odpowiedni kapitał, trzeba rzucić służbę i osiedlić się w ojczyźnie, dzięki czemu zdobyte środki staną się udziałem współbraci. Wzbogacenie się kosztem rosyjskiego skarbu jest cnotą, a nie występkiem; Kościół daruje grzech okradania wrogiego państwa.
  • Uzyskawszy odpowiednie stanowisko Polak winien protegować swoich współbraci na najlepsze i dochodowe stanowiska. Aby to osiągnąć najdogodniej jest ogłupić rosyjskich przełożonych pochlebstwami, do których Rosjanin jest niezdolny. Opanowanie najważniejszych stanowisk przez Polaków podporządkuje im Rosję.
  • Nie należy długo służyć w armii, aby nie stać się wykonawcą planów znienawidzonej władzy.
  • Zgoła przeciwnie warto traktować służbę cywilną. Polak winien piąć się po drabinie hierarchii administracyjnej do najwyższych stopni, byle tylko znajdował się w cieniu dostojników. W ten sposób uzyska dostęp do wszystkich tajemnic państwowych.

Sposób postępowania z Rosjanami

A oto dalszy ciąg zaleceń.

  • Skuteczną metodą pozyskania względów przełożonego (i w ogóle Rosjan) jest głośne osądzanie postępowania Polaków. Dzięki temu tworzy się wrażenie całkowitego oddania państwu rosyjskiego.
  • Umiejscowienie w kluczowych urzędach polskich agentów spowoduje, że „państwo będzie w naszych rękach”. To zaś pozwoli systematycznie oddziaływać na społeczeństwo rosyjskie w duchu oddzielenia Polski od imperium, co może dokonać się bez przelewu krwi i przemocy.
  • „Pamiętaj, że Rosja to twój pierwszy wróg, a wyznawca prawosławia jest heretykiem (schizmatykiem)” – głosił Katechizm. I zalecał, by w sposób skryty mścić się na każdym Rosjaninie.
  • W obecności Rosjan należy akcentować istnienie wspólnego wroga, to znaczy Niemców. To usypia uwagę rosyjskich rozmówców. Chodzi o uśpienie uwagi Rosjan.
  • Uczynieniu sług z Rosjan będzie sprzyjać łechtanie ich miłości własnej. Sprzyja temu rosyjska prostoduszność.
  • W razie natknięcia się na silnego i chytrego Rosjanina należy skorzystać z pomocy Niemca. Odwróci to uwagę Rosjanina od faktycznego prowodyra. W dodatku pozwoli zdobyć gorliwego pomocnika w urzeczywistnianiu polskich planów.

Tyle zapisy Katechizmu.


Reakcja wiernopoddanego

W dobie powstania styczniowego cenzura nie pozwalała wybrzmieć głosowi strony zainteresowanej, czyli Polakom pozostającym w służbie rosyjskiej, wojskowej czy cywilnej. Musiała upłynąć cała dekada, by do druku dopuszczono opinię kwestionującą polskie autorstwo Katechizmu.

Wypowiedział ją człowiek, który mimo swojego bezwarunkowego oddania Rosji nie uniknął zarzutów o sprzyjanie polskiej irredencie na początku lat 60. XIX wieku. Chodzi o Józefa Przecławskiego (1799-1879), związanego z Petersburgiem za panowania trzech carów: Aleksandra I, Mikołaja I i Aleksandra II. Zachęcam Państwa do zapamiętania tego nazwiska, bo nosiła je postać nietuzinkowa.

J. Przecławski był człowiekiem pióra: pisarzem, publicystą, współzałożycielem i wieloletnim redaktorem lojalistycznego „Tygodnika Petersburskiego”. To on oprowadzał Adama Mickiewicza po Petersburgu. Pracę pisarską łączył z karierą urzędniczą. Najpierw jako uczestnik Komisji Kodyfikacyjnej Królestwa Polskiego, a następnie (od 1853 roku) jako członek Głównego Zarządu Cenzury. Naprawdę wpływowa figura!

J. Przecławski zahaczył o Katechizm polski niejako na marginesie dłuższej polemiki z Zapiskami o polskich spiskach i powstaniach (Записки о польских заговорах и восстаниях) Nikołaja W. Berga (1823-1884). Dzieło N. W. Berga, znanego przede wszystkim jako autor przekładu Pana Tadeusza, miało duży rezonans. Na marginesie dodam, że nieocenzurowana wersja Zapisków, opublikowana po latach w zaborze pruskim, została w Rosji zakazana.

Wiarę w istnienie Katechizmu tłumaczył polemista


epidemią panującej polonofobii, gdy nieuświadomioną nienawiść do wszystkiego, co polskie, bez wyjątku, poczytywano za kwintesencję patriotyzmu; gdy, dla niepojętej pomroczności umysłu, nie dopuszczano żadnej różnicy między przestępcami, szaleńcami-buntownikami i ludźmi polskiego pochodzenia, szczerze oddanymi prawowitej władzy.


О. Пржецлавский, Несколько слов по поводу «ответа» г. Берга на мои замечания на его «Записки польских заговорах и восстаниях», «Русский архив» 1872, кн. 7-8, kol. 1560.


Argumentacja obrońcy

J. Przecławski nie miał łatwego zadania. O sile utrzymującej się antypolskiej ekscytacji świadczy choćby to, że wydawca czasopisma, Piotr I. Bartieniew (1829-1912), opatrzył wywody autora ironicznymi komentarzami. Zatrzymajmy się przy argumentach, podnoszonych przeciwko oskarżeniu o polskie autorstwo Katechizmu. Położenie byłego cenzora było nie do pozazdroszczenia. Trudno wszak obalić czyjeś przekonanie o spisku. Co tu wspominać o tym, że w normalnych warunkach to oskarżonemu należy dowieść winę.

Obrońca zwracał uwagę, że wieści o istnieniu Katechizmu są transpozycją publikacji bardzo podobnego „dokumentu” z 1846 roku w jednej z niemieckich gazet. Również ona powoływała się na rzekome odnalezienie egzemplarza dokumentu przy jednym z zabitych buntowników w Wielkim Księstwie Poznańskim. Myśl przewodnią zachowano, zmodyfikowano natomiast szczegóły tak, aby odpowiadały one specyfice służby Polaków w Rosji.

Dalej, J. Przecławski wyrażał przekonanie, że Katechizm „nosi znamiona biuralizmu”. Cechę tę miał, jego zdaniem, odsłaniać zarówno styl (frazowanie, „kancelaryjny układ myśli”), jak i spójność logiczna tekstu, typowa dla raportów urzędniczych.

Niemożliwe – twierdził obrońca – by jakikolwiek komitet emigracyjny orientował się w najdrobniejszych szczegółach ścieżek kariery w służbie rosyjskiej, a także, by zdołał przewidzieć różne warianty rozwoju wypadków i sformułować odpowiednie zalecenia. Okoliczność ta miała demaskować „domorosłe pochodzenie” tekstu.

Słabe punkty oskarżenia

J. Przecławski powoływał się także na własne doświadczenie urzędnika pozostającego w służbie państwowej cztery dziesięciolecia. W tym czasie – tłumaczył – mógł obserwować oba polskie powstania (listopadowe i styczniowe) oraz „smuty” (poznańską i krakowską w 1846 roku, a także ogólnoeuropejską 1848 roku [Wiosnę Ludów – MB]). Miał też styczność z dwiema setkami wpływowych Polaków, zarówno z Królestwa Polskiego, jak i z guberni zachodnich. Jak to więc możliwe – pytał – by niczego nie słyszał o Katechizmie on, człowiek, do którego sławetny tekst się odnosił?

Skoro Katechizm jest dziełem polskim – kontynuował J. Przecławski – to dlaczego znaleziono tylko jeden egzemplarz przy zabitym powstańcu, a nie całe tysiące w papierach osób aresztowanych w kolejnych dwóch latach jako podejrzanych o udział w buncie?

Obrońca odwoływał się także do zasad postępowania karnego, które ugruntowała wielka reforma sądowa 1864 roku. Gdyby istnienie Katechizmu zostało ujawnione po jej wejściu w życie, opinia publiczna niechybnie zażądałaby twardych dowodów i, przede wszystkim, uznała prawo oskarżonego do obrony. Dla zrozumienia kontekstu odsyłam Czytelników do wpisu o polskim współtwórcy wspomnianej reformy, Włodzimierzu Spasowiczu (1829-1906). Wyjaśniam tam nowe, oparte na zachodnich wzorach, zasady procedury karnej.

Swoją motywację podsumowywał J. Przecławski następująco:


Trzeba było kiedyś skończyć z tym wymysłem niemieckim, który, przyoblekłszy się w słowo rosyjskie i w rosyjską oprawę, zbyt długo rozpalał namiętności międzynarodowe, ze szkodą dla zdrowego rozsądku.


Tamże, kol. 1576.

Oskarżyciele

Filipika J. Przecławskiego przeciwko przypisywaniu autorstwa Katechizmu polskiego Polakom nie pozostała bez stanowczej reakcji rosyjskich kręgów nacjonalistycznych. Pierwotnie chciałem oddać głos dwóm zaklętym wrogom polskości. Pierwszym był potomek polskich szlachciców Michaił W. Józefowicz (1802-1889), zapomniany dziś ideolog antypolonizmu. Drugim – Wasilij A. von Rotkirch (1819-1891), oficer Korpusu Żandarmów, „zasłużony” w dławieniu powstania styczniowego. Założona objętość tego wpisu nie pozwala mi omówić argumentów oskarżycieli. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze!

Zanim uzasadnię swoje stanowisko w sprawie pochodzenia Katechizmu polskiego, chciałbym wyjaśnić, skąd brało się przekonanie o jego autentyczności. Wyjaśniają to pamiętniki wspomnianego wcześniej ministra wojny. D. A. Milutin przyznawał, że otwarcie nieuczciwe rady postępowania z państwem rosyjskim sprawiały wrażenie paszkwilu na Polaków. Ostatecznie jednak dochodził do wniosku, że „nauczanie jezuickie” było urzeczywistniane na dużą skalę przez reprezentantów sprawy polskiej (Д. А. Милютин, Воспоминания. 1863-1864, Москва 2003, s. 169). To oczywiście punkt widzenia rzecznika rosyjskiej idei imperialnej.

Werdykt historyka

„Najpewniej fabrykatem policyjnym” nazywał Katechizm polski autor fundamentalnej monografii (S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, wyd. 2, Warszawa 1970, aneks trzeci). Jako „najprawdopodobniej wytwór policyjny” scharakteryzował go współczesny badacz (H. Głębocki, Fatalna sprawa. Kwestia polska w rosyjskiej myśli politycznej (1856-1866), wyd. 1, Kraków 2000, s. 350).

W braku dostępu do odnośnych kartotek rosyjskiej tajnej policji nie ma podstaw, by niezawodnie wykluczyć wersję o polskim pochodzeniu dokumentu. Jednakże wieloletnie już doświadczenie w badaniach rosyjskiej myśli społecznej podpowiada mi, że powstał on w kręgach nacjonalistów rosyjskich. Paradoksalnie, nie musi to wcale oznaczać braku udziału Polaków, pragnących odznaczyć się w służbie państwu rosyjskiemu.

Skąd moje przekonanie? O, nie chodzi wcale o to, że przeznaczona dla Polaków instrukcja niszczenia imperium od środka nie byłaby raczej pisana po rosyjsku. Rzecz w czym innym. Otóż opis postępowania z Rosjanami, uwypuklający dwulicowość, pochlebstwo, spryt i cynizm – wprost idealnie odpowiada wizerunkowi naszych przodków, upowszechnianemu w ówczesnej literaturze pięknej i publicystyce. Kropka w kropkę, bez żadnych odstępstw od stereotypu. Trudno dać wiarę, że ta zbieżność jest przypadkowa.


Kolejny wpis pojawi się na blogu 1 marca br. Już teraz zachęcam do odwiedzin!

O autorze

Mikołaj Banaszkiewicz

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Dodaj komentarz

O autorze

Rosjoznawca, historyk, doktor nauk humanistycznych.

Bądźmy w kontakcie!

kontakt@prawdziwarosja.pl

O przedsięwzięciu

Prawdziwa Rosja – blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.