Pierwszy Konkurs Chopinowski
Rozpoczynający się właśnie festyn narodowej jedności, jakim jest Konkurs Chopinowski – przypomina o bliskim jubileuszu stulecia rywalizacji pianistów w Warszawie. Nie da się już sięgnąć pamięcią do początków, gdyż dawno nie żyją jej nosiciele. Pozostają zatem same tylko źródła relacyjne. Choć występy transmitowano przez radio, to nie zarejestrowano wykonań. Z kolei oficjalna dokumentacja przepadła bezpowrotnie, najprawdopodobniej wskutek systematycznego niszczenia stolicy przez Niemców po stłumieniu powstania warszawskiego.
Dlatego też nie przesadza Paweł Majewski, autor współczesnego opracowania tej problematyki, gdy pisze:
Zajmowanie się w XXI wieku pierwszymi Konkursami Chopinowskimi, rozgrywanymi przed II wojną światową, to chwytanie duchów przeszłości, które oddziałują na teraźniejszość, chociaż nie ma po nich wielu śladów.
A. Arendt i in., Chopinowskie igrzysko. Historia Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina 1927-2015, Warszawa 2020, s. 17.
Pierwszy Konkurs Chopinowski odbywał się w styczniu 1927 roku. Nie mógł mieć, rzecz jasna, tej renomy, co dziś. Nie doszedłby do skutku, gdyby nie determinacja inicjatora – Jerzego Żurawlewa (1886-1980), który zdołał przemóc piętrzące się trudności: obiektywne (organizacyjno-finansowe) i subiektywne (konflikty na tle ambicjonalnym w gronie jury). Pierwszy konkurs zapisał się w świadomości historycznej Polaków z innego wszakże powodu – zwyciężył w nim pianista rosyjski, reprezentujący Związek Radziecki. Tkwiło w tym coś niezwykle znaczącego.
Okoliczności i warunki rywalizacji
Zgodnie z pierwotnym zamierzeniami konkurs miał uświetnić doniosłe wydarzenie – odsłonięcie pomnika Chopina 14 listopada 1926 roku w Łazienkach. Tak, dopiero wtedy, czyli sześć lat po odzyskaniu niepodległości, doczekał się on swojego monumentu w Warszawie. Wydarzyło się to więc bardzo późno, mimo że już ćwierć wieku wcześniej zgodę na powstanie pomnika wyjednała u Mikołaja II wieloletnia primadonna Teatru Maryjskiego, Adelajda Bolska (1863-1930). Już choćby z tego względu warto przywrócić pamięci tę artystkę.
Organizatorem zawodów była stołeczna Wyższa Szkoła Muzyczna. Do konkursu mogli przystąpić pianiści, którzy nie ukończyli 27 lat. Z zagranicy zgłosiło się 14 osób, w tym 6 z ZSRR; nie pojawili się w Warszawie wykonawcy z Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. W pierwszym etapie kandydaci grali utwory solowe: dwa nokturny (spośród listy), dwie etiudy (spośród listy), dwa preludia (fis-moll op. 28 nr 8 i b-moll op. 28 nr 16), dowolną balladę, oraz obowiązkowy polonez fis-moll op. 44 na końcu. Ośmiu najlepszych zaprezentowało się następnie w jednym z dwu koncertów fortepianowych z orkiestrą Filharmonii Warszawskiej.
Tą ostatnią dyrygował Emil Młynarski (1870-1935). W historii kultury polskiej zapisał się przede wszystkim jako współzałożyciel i dyrektor Filharmonii Warszawskiej. Skądinąd warto pamiętać, że edukację muzyczną odbył w Konserwatorium Petersburskim, pobierając nauki między innymi u Nikołaja A. Rimskiego-Korsakowa (1844-1908). Jako skrzypek dał wiele koncertów solowych, głównie na najważniejszych estradach Imperium Rosyjskiego i Cesarstwa Niemieckiego. Jako dyrygent kierował między innymi orkiestrą Teatru Wielkiego w Moskwie od 1916 roku.
Chopin w Rosji
Liczny udział radzieckich pianistów w konkursie nie był wyłącznie rezultatem polityki kulturalnej Kraju Rad. Muzyka rosyjska już w XIX wieku przyswoiła sobie twórczość Chopina. Można chyba zaryzykować uogólnienie, że polscy kompozytorzy zdołali uwieść wiele rosyjskich serc – również tych nieprzejednanych względem Polaków i ich dążeń do samostanowienia.
Introdukcji dokonała zapewne Maria Szymanowska (1789-1831), pianistka, od 1828 roku gospodyni słynnego salonu artystycznego Petersburga, opiewana przez całą socjetę kulturalną Północnej Stolicy z Aleksandrem S. Puszkinem (1799-1837) na czele.
Utwory polskiego kompozytora pojawiały się w repertuarze czołowych wówczas wykonawców. Wolno jednak zakładać, że spopularyzowaniu twórczości Chopina bardziej przysłużyły się występy Ferenca Liszta (1811-1886) w latach 40. XIX wieku. Autor Etiudy rewolucyjnej nigdy do Rosji nie przyjechał.
W drugiej połowie stulecia dla ukształtowania się rosyjskiej tradycji wykonawczej utworów Chopina najwięcej uczynili Anton G. Rubinstein (1829-1894) i Milij A. Bałakiriew (1836/1837-1910) Pierwszy uchodził za reprezentanta wpływów muzyki zachodniej. Drugi – przeciwnie, promował swojskość rosyjskiej kultury muzycznej, co nie przeszkodziło mu w uczynieniu z Żelazowej Woli godnego miejsca pamięci kompozytora. Później wśród admiratorów talentu Chopina znaleźli się między innymi Siergiej W. Rachmaninow (1873-1943 i Aleksander N. Skriabin (1871/1872-1915).
Wymieniam tylko tych, którzy są szerzej znani. Więcej odniesień – nie tylko do wykonawstwa czy „cytatów” z Chopina w twórczości rosyjskich kompozytorów, ale i do refleksji muzykologicznej i ogólnohumanistycznej – znajdą Państwo w szkicu wstępnym Grzegorza Wiśniewskiego do antologii Chopin w kulturze rosyjskiej (Warszawa 2000, s. 5-23).
Z powyższego niezbicie wynika, że radzieccy uczestnicy warszawskich „zawodów” w 1927 roku byli wychowani w kulturze muzycznej, stawiającej twórczość Chopina w centrum zainteresowania.
Jak grać Chopina?
Wyniki pamiętanych i przeżywanych przez nas edycji Konkursu Chopinowskiego przyzwyczaiły nas do tego, że ich zwycięzcami zazwyczaj są obcokrajowcy. W osiemnastu dotychczasowych rywalizacjach tylko czterokrotnie zwyciężali nasi rodacy. Nie powinniśmy jednak przykładać naszej miary do przeszłych wydarzeń.
Istniał ważny powód, dla którego opinia publiczna bardzo liczyła na zwycięstwo Polaka. Powodem tym było zakorzenione przeświadczenie, iż poprawnie zinterpretować muzykę Chopina może tylko jego duchowy spadkobierca, pianista ukształtowany przez polską tradycję wykonawczą. Kryły się za tym dwa założenia:
- istnieje specyficznie polski styl interpretacji utworów Chopina – styl najwierniej oddający intencje kompozytora, a więc górujący nad innymi propozycjami interpretacyjnymi;
- zadaniem konkursu jest wskazanie, kto reprezentuje go w najczystszej formie, a jury składające się wyłącznie z Polaków daje rękojmię trafnego osądu.
Łatwo dziś zżymać się na ten sposób rozumowania. Miał on jednak wówczas silne umocowanie w kategoriach nacjonalistycznych (używam tego słowa w jego neutralnym znaczeniu), które zdominowały dyskurs publiczny w XIX wieku. Doszedł tu jeszcze specyficzny kontekst polski: muzyka Chopina jawiła się emanacją ducha narodowego, który pozwolił przetrwać wspólnocie Polaków mimo braku podmiotowości politycznej.
Ewentualne zwycięstwo pianisty reprezentującego byłą państwowość zaborczą musiało wyzwalać skrajne emocje. Minęła wszak ledwie dekada od powrotu państwa polskiego na polityczną mapę Europy. I oto przebojem na warszawską scenę wkroczyli chopiniści rosyjscy. Czy mogło mieścić się wtedy w rozgorączkowanych głowach krytyków muzycznych, że właśnie oni – wychowankowie „szkoły” niepolskiej – mieliby triumfować w konkursie promującym arcypolskiego twórcę?
Zainteresowanych konkretnymi reakcjami komentatorów odsyłam do artykułu Rafała Ciesielskiego, Jak grać Chopina? Polska krytyka muzyczna o wykonawstwie muzyki Chopina w kontekście pierwszych Konkursów Chopinowskich (1927-1932-1937), „Muzyka” 2010, nr 3, zwłaszcza s. 106-112.
Sylwetka zwycięzcy
Zwycięzcą pierwszego Konkursu Chopinowskiego został Lew Nikołajewicz Oborin. Urodził się on w Moskwie 29 sierpnia / 11 września 1907 roku. Naukę gry na fortepianie pobierał w szkole muzycznej pięciu sióstr Gniesinych. Utworzona w 1895 roku przez rodzeństwo pedagogów muzycznych – prawdziwych entuzjastek misji kształcenia artystycznego, szkoła ta od początku cieszyła się wysoką reputacją. Istnieje zresztą do dziś jako średnia szkoła muzyczna pod nazwą Rosyjskiej Akademii Muzyki im. Gniesinych (Российская академия музыки имени Гнесиных).
Następnie, w 1921 roku, Oborin wstąpił do Konserwatorium Moskiewskiego, które przeżywało okres burzliwych przeobrażeń. Jego zainteresowania krystalizowały się długo. Dość odnotować, że równolegle z pianistyką studiował kompozycję, a przez pewien czas także dyrygenturę. Musiało to być bardzo wyczerpujące, ale za to sprzyjało wszechstronności wykształcenia.
Różnokierunkowe uzdolnienia studenta konserwatorium sprawiały, że jego przyszłość nie rysowała się wcale jednoznacznie. O ile szybko stracił serce do nauki dyrygowania, o tyle na polu własnej twórczości mógł się Oborin pochwalić rzeczywistymi osiągnięciami. Nie bez znaczenia był tu krąg osób, w którym się obracał.
Nauczyciel i przyjaciele
Przede wszystkim sam mistrz, czyli Nikołaj Ja. Miaskowski (1881-1950), pośredniczący między kompozytorami rosyjskimi przełomu wieków a współczesnymi. A ponadto koledzy – muzycy. W ich gronie znaleźli się artyści tej miary, co Dmitrij B. Kabalewski (1904-1987) i Wissarion Ja. Szebalin (1902-1963).
Częstym gościem i zaufanym rozmówcą podczas delegacji z Północnej Stolicy był młody Dmitrij D. Szostakowicz (1906-1975) Późniejszym losom tego ostatniego poświęciłem odrębny artykuł – Szostakowicz i totalitaryzm. Skądinąd ciekawe, że ich kariery rozwijały się w przeciwstawnych kierunkach: Szostakowicz, który na pierwszym Konkursie Chopinowskim otrzymał dyplom uznania, oddał siły komponowaniu. Oborin pozostał ostatecznie przy wykonawstwie, co jednak – jak pokazuje jego korespondencja – nie przyszło mu łatwo.
Lista jego wydanych kompozycji nie jest bardzo długa. W zdecydowanej większości są to utwory na fortepian, w tym preludium e-moll (1924) i sonata Es-Dur (1927); o tej ostatniej z uznaniem wypowiadał się po latach sam Szostakowicz. Z kolei wielbicieli poezji Anny Achmatowej z pewnością zelektryzuje wiadomość, że Oborin skomponował w 1925 roku dwie pieśni na głos i fortepian do jej słów.
Zarys biografii artysty przynosi hasło encyklopedyczne autorstwa Adama Neuera w Polskiej Bibliotece Muzycznej. Proszę ewentualnie sięgnąć do niego.
Przygotowania do konkursu
Nas interesuje Oborin–pianista. Dwudziestoletni zwycięzca Konkursu Chopinowskiego był uczniem Konstantina N. Igumnowa (1873-1948). Nie miał na swoim koncie długiej listy występów solowych. Zdążył się jednak wyróżnić, skoro Anatolij W. Łunaczarski (1875-1933), ludowy komisarz oświaty i prawdziwy intelektualista, zapowiadał mu świetną przyszłość. Słowa te zostały utrwalone na łamach oficjalnego organu partii bolszewickiej, czyli „Prawdy” (z 1 maja 1926 roku).
Jako dojrzały pianista Oborin słynął z obszernego i zróżnicowanego repertuaru. A jak było w młodzieńczych latach, gdy przystępował do konkursu? Na końcowym etapie nauki w konserwatorium – wyjąwszy różne utwory Chopina, które pilnie ćwiczył – najusilniej pracował nad późnymi sonatami Ludwika van Beethovena (1770-1827) i będącym w modzie Skriabinem.
Wedle zapewnień późniejszego triumfatora program rywalizacji poznał na trzy tygodnie przed konkursem. Ponieważ w swoim repertuarze miał tylko co trzeci wymagany utwór, nie było mowy o pogłębionych studiach poszczególnych kompozycji. Ba, ponoć przed przyjazdem do Warszawy nie znał na pamięć nawet całego koncertu fortepianowego! Nie liczył na wejście do finału…

Atmosfera rywalizacji
Trzeba wspomnieć o pozaartystycznym aspekcie rywalizacji. Dla ZSRR udział w Konkursie Chopinowskim był sprawą nieomal wagi państwowej. Oto bowiem po raz pierwszy radziecka sztuka wykonawcza miała zostać zaprezentowana zagranicą. Przygotowania pianistów śledziła i omawiała prasa centralna. O tym, do jakiego stopnia Kraj Rad traktował wydarzenie jako okazję do wykazania wyższości państwa socjalistycznego nad światem kapitalistycznym świadczy ton relacji biografki Oborina. Gdyby jeszcze „tylko” o to chodziło!
Wydana w latach 60. XX wieku książka radzieckiej muzykolożki ujawniała dziwaczne przywiązanie do antypolskich klisz propagandowych we wczesnobolszewickiej Rosji. Czytelnik może się z niej dowiedzieć o realizowanym przez oficjalną Warszawę skrytobójczym planie wyeliminowania ambasadora radzieckiego czy o zamiarze zbrojnej napaści na ZSRR w celu… restauracji caratu. Wszystko to miało dziać się równolegle do konkursu, nakładając na rosyjskich uczestników dodatkową presję (С. Хентова, Лев Оборин, Ленинград 1964, s. 72).
Chopin po rosyjsku
A przecież sam fakt ogłoszenia zwycięzcą konkursu pianisty radzieckiego świadczył o zgoła odmiennych nastrojach. Zarówno jury, jak i polska krytyka muzyczna potrafiły ocenić artystyczny kunszt chopinistów zza wschodniej granicy. Na dowód przytoczę opinię Jarosława Iwaszkiewicza (1894-1980), legitymującego się wcale wysoką kulturą muzyczną. Pisał on (modernizuję ortografię):
Na Wschodzie fortepian jeszcze jest królem. (…) Przywieźli oni [Rosjanie] ze sobą stare tradycje pianistyczne ubrane w świeże młode i świetliste szaty: nic w nich nie ma z nowych teorii kursujących na Zachodzie, nic z tego „suchego” i „rytmicznego” elementu, który reprezentują ich emigracyjni kompatrioci (…) Żadnych tendencji (…) do „odsentymentalizowania” Chopina; żadnych teorii (…), że w ten sposób musi się przełamywać Chopin w „urytmionej” duszy współczesnej. Zwycięzcy Rosjanie dlatego właśnie tak olśnili, że grali Chopina jak Chopina, czując po prostu.
J. Iwaszkiewicz, Muzyka, „Wiadomości Literackie” 1927, nr 7, s. 3.
Zastrzegłem wyżej, że nie dysponujemy nagraniami pierwszego Konkursu Chopinowskiego. Nie usłyszymy już więc młodego Lwa Oborina. Nie chciałbym jednak pozostawiać Państwa w poczuciu całkowitego niedosytu. Proponuję wysłuchać nagrania studyjnego preludium deszczowego Chopina (op. 28, nr 15), zrealizowanego prawie po 45 latach od pamiętnych styczniowych dni 1927 roku.
Tak, był to już inny artysta, ale przecież nie mniej wart uwagi. Zmarł trzy lata później, 5 stycznia 1974 roku, pozostawiając po sobie nie tylko dość obszerną kolekcję nagrań, lecz także plejadę wybitnych uczniów.
Kolejny wpis pojawi się na blogu 1 listopada. Już teraz zapraszam do lektury!