Orientalizm po rosyjsku (recenzja)

O

Rosja i Kaukaz w Rodowodach Cywilizacji

Każda książka o tematyce rosyjskiej, opublikowana w renomowanej serii ceramowskiej Państwowego Instytutu Wydawniczego, zasługuje na uwagę. W ubiegłym roku wydawnictwo zdecydowało się wydać przekład specjalistycznej monografii sprzed dwóch dekad, poświęconej orientalistycznej narracji Imperium Rosyjskiego w siedemdziesięcioleciu poprzedzającym rewolucję październikową. Jej autor, Austin Jersild, pracuje na Wydziale Historii Old Dominion University w stanie Virginia (wschodnie wybrzeże USA).

Problematyka sygnalizowana w tytule może odstraszać hermetycznością, tym bardziej, że Rodowody Cywilizacji są ukierunkowane na szersze grono odbiorców. Widocznie jednak uznano optymistycznie, że książka spotka się z dużym zainteresowaniem. Po części zapewne z uwagi na imperialny kontekst obecnej wojny na Ukrainie. Po części zaś z powodu niewielkiej ilości prac w języku polskim traktujących o Kaukazie. W mojej opinii problem z monografią A. Jersilda polega na tym, że od razu rzuca ona czytelnika na głęboką wodę i wymaga stosunkowo dobrej orientacji w tematyce. Raczej nie przyniesie oczekiwanego pożytku komuś, kto chciałby od zera poznać przedmiot opisu.

Orientalizm po rosyjsku, strona okładkowa.
Źródło: https://piw.pl/pl/orientalizm-po-rosyjsku (dostęp: 30.04.2023)

Przekład i opracowanie

Czytałem Orientalizm po rosyjsku… jako historyk dziewiętnastowiecznej historii Rosji i rosyjskiej myśli politycznej, toteż w recenzji zaprezentuję punkt widzenia rosjoznawcy, a nie kaukazologa. Zanim to uczynię, chciałbym podkreślić istotny walor recenzowanej pozycji. Jej tłumacz, a zarazem redaktor merytoryczny, dr Jerzy Rohoziński (ur. 1971), historyk i antropolog kultury, okazał się sprawnym narratorem. Przekład czyta się bardzo dobrze. Na ogół respektuje on terminy specjalistyczne (z kilkoma naruszeniami tradycji nazewniczej instytucji ustrojowych Rosji carskiej).

Szkoda wprawdzie, że J. Rohoziński nie zmitygował był swojego gniewu w posłowiu, gdzie padają sformułowania nie odpowiadające profilowi wydawnictwa. Epitety pod adresem Władimira W. Putina (ur. 1952) w kontekście trwającej wojny na Ukrainie można byłoby wszak skierować do wielu innych postaci, zaludniających karty wielu pozycji PIW-owskiej serii. Istotną wartość przedstawia natomiast przedmowa. Prawda, redaktor jest bardzo lojalny wobec autora książki, nie poddając krytyce ani sposobu ujęcia niektórych zagadnień, ani (nielicznych wprawdzie) jawnie błędnych sformułowań. W sumie jednak, wertując bibliografię czy przeglądając indeks i mapy, dostrzega się wysiłek i staranność J. Rohozińskiego i całego zespołu.

Motyw przewodni

Co jest tematem recenzowanej książki? Nie, bynajmniej nie podbój Kaukazu przez Rosję. Raczej opowieść snuta, by go uzasadnić, a następnie usankcjonować. Wszystko w jednym celu – intelektualnego przetworzenia idei imperialnej. Autor wyjaśnia:

Kaukaz Północny przyprawiał architektów Imperium Rosyjskiego o prawdziwy ból głowy. Ta niezwykła różnorodność: z której strony nie spojrzysz – czy pod względem geograficznym, czy pod kątem etnicznym, czy wreszcie religijnym! (…) Różnorodność i opór tylko napędzały imperialną wyobraźnię, zapładniając ją całym mnóstwem planów, projektów i wizji dotyczących przyszłości państwa. (s. 23)

Czytelnicy Prawdziwej Rosji wiedzą jak ważne dla rosyjskiej samoidentyfikacji jest podszyte kompleksem pozycjonowanie się względem Zachodu. Ekspansja na południe pozwoliła elitom imperium odwrócić sytuację. Z państwa zacofanego i aspirującego o uznanie Europy, Rosja występowała tam w roli lidera postępu i nosiciela wartości europejskich. Był to zresztą argument, którym uzasadniano moralną słuszność podboju.

Konfrontacja z islamem

Parcie na południe w XIX wieku wciągnęło Imperium Rosyjskie w konflikt na płaszczyźnie religijno-kulturowej z muzułmanami. W stuleciach wcześniejszych Rosja dała się poznać jako państwo, w którym przedstawiciele innych wyznań nie byli prześladowani. Dość wspomnieć los chanatów przyłączonych w drugiej połowie XVI wieku przez Iwana IV Groźnego (1530-1584). Inaczej niż zachodnie potęgi kolonialne, Rosjanie nie usiłowali nawracać podbitych ludów.

Dlaczego zatem podbój Kaukazu wyglądał inaczej? A. Jersild nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, ale ma intuicję, którą całkowicie podzielam. Tak się składa, że rozstrzygnięcie długoletnich walk z kaukaskimi góralami nastąpiło w przednówku tzw. epoki wielkich reform, będącej następstwem przegranej przez Rosję wojny krymskiej (1853-1856). Wzięcie do niewoli przywódcy oporu, Szamila (1797-1871), w 1859 roku, przypadło zatem na czas przewartościowań w polityce imperium, a przy tym na czas przyspieszonego kształtowania się nowoczesnej rosyjskiej świadomości narodowej. To właśnie wtedy nacjonalizm zyskał dojrzałą postać.

Moi Czytelnicy dostrzegają, że niemal równocześnie (w latach 1863-1864) dokonało się rozstrzygnięcie kolejnej fazy konfliktu polsko-rosyjskiego. Poruszyłem to zagadnienie we wpisie Powstanie styczniowe w oglądzie rosyjskim.

Przesiedlenia

Wróćmy jednak do starcia Rosji z islamem. Przyjęło ono drastyczną postać masowych przesiedleń miejscowej ludności. Nie była to zupełna nowość w polityce imperium na okrainach. Dość wspomnieć, że u schyłku panowania Katarzyny II Wielkiej (1729-1796) doprowadzono do opuszczenia Półwyspu Krymskiego przez trzecią część rdzennej ludności.

W interesującym nas okresie najokrutniej postąpiono z Adygejczykami, którzy nie chcąc pogodzić się z utratą rdzennych terytoriów, wszczynali antyrosyjskie powstania. Po zdławieniu oporu rosyjskie oddziały wojskowe „oczyszczały” (tego eufemizmu używano w raportach) zdobyte tereny, często całkowicie niszcząc miejsca zamieszkania, by faktycznie uniemożliwić powrót. W kolejnych kilku latach wysiedlono za granicę bez mała 450 tysięcy osób (czyli zdecydowaną większość adygejskiej populacji).

Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na dwoistość natury Imperium Rosyjskiego. Dla badacza historii Rosji XIX wieku symboliczny jest początek tej akcji – 1864 rok, szczytowy punkt epoki wielkich reform. To wówczas przyjęto dwa bezprecedensowe akty prawodawcze: ustawę humanizującą funkcjonowanie sądów oraz ustawę wprowadzającą nowoczesny samorząd terenowy (ziemstwa). One jednak obejmowały swoim zasięgiem nie zdobyty Kaukaz, lecz tylko część Rosji „właściwej”. Kolejne potwierdzenie smutnej prawidłowości, znanej z historii kolonializmu zachodnioeuropejskiego.

Rekonkwista po rosyjsku

Warto postawić pytanie o rację ideową, zapewniającą poparcie rosyjskiej opinii publicznej nie tylko dla ekspansji na Kaukazie, lecz także dla konfrontacyjnego kursu z muzułmanami. Zdobywcami powodowała myśl, że bronią autentycznej tradycji regionu przed postępującą od wieków islamizacją. Z ich punktu widzenia wpływy wyznawców Allaha były wypaczeniem biegu historii. „Prawidłowy” rozwój wypadków wyznaczała kolonizacja wybrzeża czarnomorskiego przez Greków w VI wieku p.n.e., a potem nadanie mu chrześcijańskiego charakteru przez Bizancjum.

Dojrzewające przeświadczenie o inwazyjnym i destrukcyjnym wpływie islamu skłaniało do podjęcia działania. Z inicjatywy namiestnika Kaukazu, księcia Aleksandra I. Bariatyńskiego (1815-1879) utworzono Towarzystwo Odbudowy Chrześcijaństwa Prawosławnego na Kaukazie (Общество восстановления православного христианства на Кавказе). Dla rosyjskiej samoidentyfikacji kluczowe w nazwie organizacji było słowo „odbudowa”, sugerujące przywrócenie tego, co miało wcześniej zostać zniszczone przez przybyszy. Zyskanie poparcia tradycjonalistycznej części opinii publicznej dla takiego programu nie wymagało wysiłku. Suflowało je poczucie misji dziejowej, jaka miała rzekomo pozostawać udziałem Rosji – ochrona wiary w jej czystej postaci.

Nieprzekonująco brzmią efektowne (i pozbawione uzasadnienia) twierdzenia autora, opisujące politykę Rosji w kategoriach nawiązujących do idei Moskwy jako Trzeciego Rzymu (s. 77). Podtrzymuję swój sceptycyzm z odrębnego wpisu na ten tamat. Interesująco wypada natomiast omówienie koncepcji misjonarskiej Nikołaja I. Ilminskiego (1822-1891), przetestowanej na Powołżu. Polegała ona na oferowaniu ludności danego obszaru nauczania w jej macierzystej mowie (a więc nie po rosyjsku). Wymagało to uprzedniego skodyfikowania wersji pisanej poszczególnych języków. Wysiłek ten podjęli etnografowie i lingwiści, solidaryzujący się z założeniami polityki imperium na Kaukazie.

Kaukaz w imaginarium rosyjskim

Chciałbym pociągnąć chwilę ten wątek. W polskiej debacie o Rosji nie docenia się zaangażowania elit intelektualnych w urzeczywistnienie idei imperialnej. Walorem Orientalizmu po rosyjsku… jest odwrócenie tej perspektywy. Oczywiście, impuls płynący z ośrodków (centralnego i miejscowych) władzy odgrywa rolę pierwszorzędną. Jednakże bez aktywnego wsparcia warstw wykształconych wysiłek spełzłby na niczym.

A. Jersild demonstruje, co powodowało tymi ludźmi. Albo inaczej: jak w ich działaniach manifestowały się hasła oświecenia, romantyzmu i pozytywizmu. O misji cywilizacyjnej niesienia wartości europejskich już wspominałem. Wyrażała ona przekonania na wskroś oświeceniowe. W tej wizji o dojrzałość i pomyślność poddanych winna zatroszczyć się władza. Nauka natomiast obowiązana jest ją wspierać w dążeniu do wyciągnięcia mas z mroków ignorancji i zacofania. W praktyce oznaczało to przyzwolenie na ingerencję w żywą tkankę społeczną i kulturową ludności obszarów opanowanych przez imperium.

Wyobrażenia rosyjskie o Kaukazie nierównie silniej ukształtował romantyzm. Mam nadzieję wypowiedzieć się oddzielnie na ten wątków kaukazologicznych w rosyjskiej literaturze romantycznej. W tym miejscu niech wystarczy stwierdzenie, że zachwyt Orientem nie ominął także Rosjan, do czego dodatkowo przyczyniła się próba ujarzmienia górali północnokaukaskich. Pokolenie zdobywców i pierwszych administratorów Kaukazu kształtowały idee romantyczne z duchem przygody i odkryć. Ich wyrazem było utworzenie w 1851 roku tyfliskiego oddziału Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, wydającego swój periodyk.

Dla oswojenia Kaukazu trudno przecenić również znaczenie pozytywizmu z fundującym go przekonaniem o możliwości naukowego opisania świata. Trudno wyobrazić sobie postępy rosyjskiej idei imperialnej bez wyodrębniania się i dynamicznego rozwoju nowych dyscyplin, takich jak etnografia, statystyka czy archeologia. Ta ostatnia, jak stwierdza autor, „była dyscypliną par excellence imperialną” (s. 93). Kaukaska Komisja Archeograficzna realizowała jasno wytyczone cele. Podobnie jak Tyfliska Biblioteka Publiczna czy zakładane szkoły.

Ważną rolę w utrwaleniu rosyjskiego panowania odgrywało kształcenie potomków kaukaskich warstw uprzywilejowanych w centralnych ośrodkach (zwłaszcza w Petersburgu). W ten sposób stawali się oni częścią innej wspólnoty – elitarnego towarzystwa, tworzącego odrębny świat. To bardzo ważne. Zaletą Orientalizmu po rosyjsku… jest ukazanie siły przyciągania imperium. Autor pokazuje motywacje tych, którzy zdecydowali się mu wiernie służyć. A bez tego nie da się zrozumieć przyczyn ciągłej obecności Rosji na zawojowanych obszarach.

Uwaga polemiczna

Przyjęta przez A. Jersilda perspektywa, t. j. analiza dyskursu elit rosyjskich (a nie walczących z Rosją przedstawicieli społeczności i narodów kaukaskich), umożliwia mi wdanie się w polemikę z zaproponowanym ujęciem. O ile bowiem nie miałbym śmiałości wypowiadać się autorytatywnie na temat Kaukazu, o tyle jako historyk rosyjskiej myśli politycznej czuję się kompetentny, by wytknąć amerykańskiemu historykowi ważną lukę w jego badaniach. Gwoli ścisłości: drobnych uchybień rzeczowych jest w tekście więcej, ale nie mam serca zadręczać Czytelników Prawdziwej Rosji sprawami szczegółowymi, nie będę małostkowy.

Autor niejednokrotnie wskazuje rosyjskich konserwatystów jako inspiratorów polityki rosyjskiej względem Kaukazu (zwłaszcza Północnego), a wreszcie przyjętego ostatecznie na przełomie XIX i XX wieku kursu politycznego, określonego w recenzowanej pracy mianem rusyfikacji. Takie ujęcie może skłonić czytelnika do uznania, że to wyłącznie konserwatywny nurt rosyjskiej myśli – społecznej i historycznej – zawiera w sobie pierwiastki ekspansjonizmu, hegemonii kulturowej czy nawet radykalnych prób przecięcia węzła kaukaskiego bez oglądania się na cenę życia ludności miejscowej.

Zdaję sobie sprawę z tego, że taki wypaczony obraz utrwalają gorszące ekscesy propagandystów oficjalnych kanałów telewizji rosyjskiej. Co rusz przecież odwołują się oni do słownika pojęć konserwatyzmu. Tym niemniej, gdy wgłębimy się w rosyjskie debaty intelektualne towarzyszące ekspansji na Kaukazie w XIX wieku, dostrzeżemy, że nurt liberalny nie odstawał bynajmniej w dążeniu do podporządkowania Rosji tych terytoriów i zaprowadzenia tam nowych porządków. Ciekawa rzecz: nawet dekabryści (przeciwnicy wstąpienia na tron Mikołaja I w 1825 roku, którzy wszczęli szybko stłumiony bunt, i stali się symbolem „liberalnego” oporu przeciwko samowładztwu rosyjskiemu) opowiadali się za podbojem tych terytoriów.

Wielki nieobecny

Selekcja materiału źródłowego i wątków to przywilej autora każdej pracy naukowej. Czytelnik ma wszakże prawo oczekiwać, iż przedstawiony wybór jest miarodajny i odzwierciedla rzeczywisty stan rzeczy. Orientalizm po rosyjsku… nie spełnia, niestety, tego warunku. Jeden przykład. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla całkowitego niemal pominięcia w książce Dmitrija A. Milutina (1816-1912). To wszak sukcesy administracyjne na Kaukazie przyniosły mu tekę ministra wojny za panowania Aleksandra II (1818-1881). D. A. Milutin okazał się jednym z najbardziej sprawczych liberałów rosyjskich w przedrewolucyjnej Rosji, mimo że (a raczej: właśnie dlatego że) pozostawał wiernym sługą monarchii.

Otóż Kaukaz był dla niego laboratorium inżynierii społecznej i projektowanych przemian. Zdobyte tam doświadczenia przedzierzgnął później w skali ogólnopaństwowej jako reformator armii rosyjskiej. Zostawił po sobie wielotomowe pamiętniki, będące bezcennym źródłem do badania świadomości liberalno-nacjonalistycznych elit politycznych Imperium Rosyjskiego. Nie da się dostrzec istoty różnic między opisywanymi przez A. Jersilda alternatywnymi wariantami polityki Rosji na Kaukazie bez zrozumienia szerszego kontekstu, jakim był liberalno-konserwatywny spór o kierunek rosyjskiej modernizacji począwszy od epoki wielkich reform (lata 60. i 70. XIX wieku). Tym bardziej, że wszyscy bez mała „zarządcy” Kaukazu byli w ów spór ideowy bardzo zaangażowani.

Konkluzja

Jak już sygnalizowałem, odbiór pracy A. Jersilda może napotykać zakłócenia u czytelników nie obeznanych z tematyką. Nie pozbawiony usterek merytorycznych i skrótowo traktujący o złożonych procesach, pomijający niekiedy ważne postaci i szermujący czasem pustym efektem, Orientalizm po rosyjsku… mimo to ma szansę zająć stałe miejsce w domowej biblioteczce wszystkich pasjonatów dziejów Rosji. Także dlatego, że niejednokrotnie pokazuje, jak ważnym punktem odniesienia dla elit rosyjskich usiłujących umocnić panowanie imperium na Kaukazie były doświadczenia francuskie w Maghrebie. Na czele z fundującym myślenie imperialne przeświadczeniem, że imperium rozszerza się po to, by poskromić bezład i zapewnić porządek, również porządek prawny. Nigdy nie dość przypominania tej lekcji w Polsce.


Austin Jersild, Orientalizm po rosyjsku. Górale Kaukazu Północnego i pogranicze gruzińskie, 1845-1917, przeł. Jerzy Rohoziński, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022, 280 ss., ISBN: 978-83-8196-345-9. Opis wydawcy dostępny tu.

O autorze

Mikołaj Banaszkiewicz

Prawdziwa Rosja - blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.

1 komentarz

O przedsięwzięciu

Prawdziwa Rosja - blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.

Bądźmy w kontakcie!

kontakt_at_prawdziwarosja.pl