Zapomniany liberał albo polski Żyd w imperium

Z

Bohater ckliwego wiersza

Wielbiciele talentu Antoniego Słonimskiego (1895-1976) mogli natknąć się na jego osobliwy wiersz Hamletyzm. Został on napisany w 1932 roku pod wrażeniem rozmowy z kuzynem komunistą, odbytej w Związku Radzieckim. Kuzyn ów, a właściwie brat stryjeczny, był ważną figurą w Związku Pisarzy, człowiekiem oddanym budowie nowego ustroju. Spotkanie nie przebiegało gładko i musiało silnie wzburzyć pana Antoniego, skoro temu ironicznemu i ciętemu felietoniście wyrwały się następujące ckliwe strofy o rozmówcy:

Michał, syn cioci Fanny i stryja Ludwika.

Imiona, które budzą smak dzieciństwa rzewny.

Nie, nie o panu Antonim i o jego podróży do ZSRR zamierzam dziś opowiedzieć. To zostawiam na inną okazję, gdy zrelacjonuję wrażenia cudzoziemców z wizyt w państwie carów i genseków. Zrobię to tym chętniej, że Moją podróż do Rosji (w 1932 roku) cechowała duża przenikliwość obserwacji i sądów. Dziś jednak o nieznanym bohaterze zacytowanego wiersza – o Ludwiku Słonimskim (1849-1918).

Czytelnik Prawdziwej Rosji ma prawo zadać pytanie, czy warto przywracać do życia postacie, które nie przetrwały w naszej pamięci – być może po prostu niczym się nie wyróżniły i słusznie uległy zapomnieniu? Cóż, trudno wymagać ode mnie, bym spoilował własny wpis. Najwłaściwsza byłaby w tym miejscu reakcja diabła Wolanda na zapewnienia Berlioza, że Jezus nigdy nie istniał:

–Zdumiewające!” (M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przeł. I. Lewandowska, W. Dąbrowski, Wrocław 1990, s. 10)

Niech to wystarczy za odpowiedź. Niemal cała wykształcona przedrewolucyjna Rosja zdziwiłaby się, że gospodin Słonimski nie budzi żadnych skojarzeń. Wśród zdziwionych byliby nie tylko jego ideowi sprzymierzeńcy, ale i zaklęci adwersarze z Władimirem I. Leninem (1870-1924) na czele.

Ludwik Słonimski u schyłku życia. Źródło: Art. Russe [katalog aukcyjny firmy Cazo], Paris 2011, s. 18; https://www.bibliorare.com/wp-content/uploads/catalogue/pdf/cat-vent_cazo9-06-2011.pdf, [dostęp: 31.07.2023].

Historyczna zasługa Ludwika Słonimskiego

Wierni czytelnicy mojego bloga przypominają sobie być może wpis poświęcony przenikaniu do dziewiętnastowiecznej rosyjskiej myśli społecznej pierwiastków liberalnych. Przedstawiłem w nim wypróbowany sposób promowania parlamentaryzmu w warunkach srożącej się cenzury, która wszystkimi siłami broniła zalet samowładztwa, czyli rosyjskiego wariantu absolutyzmu. Działo się to za panowania Aleksandra III w, a więc w latach 80. i w pierwszej połowie lat 90. XIX wieku.

Liberałowie rosyjscy skupieni wokół czasopisma „Wiestnik Jewropy” (tytuł w chwili natchnienia można przetłumaczyć jako „Posłaniec Europy”) nie mieli wyboru i musieli ograniczać się w przeglądach literatury zagranicznej do dopuszczonej listy prac, traktujących o problematyce ustrojowej. Tak też czynili, z tym że wymowa ich omówień nie była zgodna z linią czynników oficjalnych. Pozbawiony emocji ton recenzji i jego akademicka maniera nie dawały jednak cenzurze podstaw do interwencji, choć duch wypowiedzi był sprzeczny z zamówieniem rządowym.

Piszę „liberałowie”, a przecież jest to nadużycie. W istocie tę zwycięską grę z tropicielami wolnomyślicielstwa prowadził jednoosobowo właśnie bohater tego wpisu. Dłuższe artykuły przeglądowe i dyskusyjne podpisywał pełnym imieniem i nazwiskiem, krótsze formy recenzyjne – inicjałami. Przekartkowując kolejne numery pożółkłego miesięcznika co rusz natykam się na jego teksty. Ileż on przeczytał! Współczesny leksykon charakteryzował go następująco:

młody prawnik i socjolog, ujawniający niezgorszą pilność, oczytanie i ognik reformatorski (Наш знакомые. Фельетонный словарь современников, С.-Петербург 1884, s. 202).

Warto sobie uświadomić, że liberalne idee, które częściowo urzeczywistniono po rewolucji 1905 roku zmieniając oblicze Rosji, nie wzięły się znikąd. Owładnęły one wcześniej umysłami znacznej części inteligencji rosyjskiej. Rolę Ludwika Słonimskiego w intelektualnym demontażu absolutyzmu trudno przecenić.

Polsko-żydowskie korzenie

Najbardziej autorytatywny słownik encyklopedyczny przedrewolucyjnej Rosji hasło biograficzne, poświęcone Ludwikowi Słonimskiemu zaczynał od sformułowania „syn poprzedniego”. Kto zacz? Chaim Zelig Słonimski (1810-1904) zapisał się na kartach historii Polski jako wynalazca maszyny arytmetycznej, ale był także zaangażowanym w życie ludności żydowskiej wydawcą pisma w języku hebrajskim.

Ludwik przyszedł na świat w Warszawie i tam też zaczął uczęszczać do gimnazjum, ale naukę kontynuował już w Żytomierzu, dokąd jego rodzina przeprowadziła się w 1862 roku, niedługo przed wybuchem powstania styczniowego. W tamtym czasie główny ośrodek guberni wołyńskiej słusznie cieszył się opinią miasta z silnie ugruntowaną pozycją polskich elit. Przez lata prym wiódł w nim sam Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887), kreator wyobraźni historycznej nas-Polaków przed epoką Henryka Sienkiewicza (1846-1916).

O zanurzeniu młodego Ludwika w polskości świadczy jeszcze to, że bracia – Stanisław (1853-1916) i Józef (1860-1934) zajmują poczesne miejsce w dziejach kultury i nauki polskiej. Dość powiedzieć, że w pierwszym z nich rozpoznawano jednego z bohaterów Lalki Bolesława Prusa (1847-1912).

Studia prawnicze odbywał Ludwik Słonimski na Uniwersytecie Kijowskim, a więc na uczelni będącej epicentrum konfrontacji polsko-rosyjskiej. Po ich ukończeniu, w 1872 roku, dokonał wyboru definiującego przyszłe życie. Inaczej niż młodsi bracia, zdecydował się na wyjazd do Petersburga. Tam też zbliżył się do środowiska intelektualistów rosyjskich o inklinacjach liberalnych. Z czasem stał się jednym z najwybitniejszych przedstawicieli tego nurtu. Więcej – był jednym z jego filarów.

Rozszczepienie tożsamości

Zależy mi na wyeksponowaniu tego momentu. Oto reprezentant zasymilowanej (za sprawą matki) rodziny żydowskiej i wzorowy kandydat na polskiego inteligenta obrał drogę, która nie mogła znajdować aprobaty jego środowiska. Wyrzekł się (przynajmniej częściowo) swojej tożsamości, by stać się częścią rosyjskiego narodu politycznego – jak sam nazywał tę wspólnotę, bardziej wyimaginowaną niż realną.

Źródła, do których mam dostęp, nie pozwalają rozstrzygnąć, co nim powodowało. Nie wiem też, czy utrzymywał ożywione kontakty z rodziną. Nie znalazłem natomiast żadnych śladów związków Ludwika z liczną petersburską Polonią. Wiadomo, że wybrał karierę publicysty, i że językiem jego komunikacji z czytelnikiem był rosyjski. Tym samym swoją arcybogatą twórczością wzbogacił literaturę i kulturę rosyjską.

Dopełnieniem tego wyboru była konwersja na prawosławie w 1881 roku. To wtedy Ludwik stał się Leonidem, choć używał obydwu imion. Skądinąd wiadomo, że ta akurat decyzja miała charakter wyłącznie koniunkturalny. Chciał on po prostu zaoszczędzić dzieciom nierównego traktowania ze względu na pochodzenie. Dla niego samego nie miało to znaczenia, gdyż jako agnostyk uważał religijność za przejaw zamkniętego rozdziału historii kultury.

Tak oto polski Żyd stał się z własnego wyboru Rosjaninem. Nie nazwałbym jednak tej „konwersji” przeniewierstwem. W jego postępowaniu nie było bowiem elementów neofickiej żarliwości, która kazałaby odżegnywać się od porzuconych tradycji: polskiej czy żydowskiej. Na ile mogłem się przekonać z lektury jego prac, wypowiedzi na tematy polskie unikał, natomiast w sprawie równouprawnienia żydów (zapisuję małą literą, bo w tym miejscu chodzi o identyfikację religijną) występował niejednokrotnie, co stanowiło akt odwagi cywilnej.

Kreator wyobraźni politycznej

Nie będę zarzucać Czytelników szczegółami pracy publicystycznej Ludwika-Leonida Słonimskiego. Chciałbym jednak podzielić się pewnym wyznaniem. Gdy przed kilkoma laty odkryłem jego teksty na łamach prasy rosyjskiej, przeżyłem rodzaj iluminacji. To było coś niezwykłego, jakby z innego świata politycznego, dającego odpór zgrzebnej konserwatywno-monarchistycznej rzeczywistości Rosji carskiej.

Nie zdawałem sobie wtedy jednak sprawy, jak ogromną rolę odegrał on w kształtowaniu oglądu politycznego liberalnych Rosjan. Jest coś doprawdy nadzwyczajnego w tym, że właśnie on – polski Żyd – formował poglądy rosyjskich czytelników w ciągu bez mała 45 lat! Szereg ważnych tytułów prasowych zawdzięczało współpracy Ludwika Słonimskiego bardzo wiele.

Ostatni artykuł przeglądowy, podpisany przez niego, ukazał się w „Wiestniku Jewropy” niedługo po przewrocie bolszewickim. Nie szczędził w nim ostrych sformułowań pod adresem W. I. Lenina i jego kompanów. Nie doczekał już zamknięcia pisma, gdyż rychło zmarł, popadając w niepamięć.

Krytyk Karola Marksa

Jak to się mogło stać, że długowieczny i wytrawny publicysta ot tak zniknął z obiegu? W Polsce jego twórczość nie była znana. Nie ma w tym nic dziwnego: opór przeciwko rusyfikacji przejawiał się m. in. w świadomym pomijaniu prac publikowanych w języku rosyjskim. Dlaczego jednak to samo spotkało go w przybranej ojczyźnie?

Przesądziła o tym nie tyle i nie tylko wrogość bolszewików wobec liberalizmu, ile raczej zasłużona reputacja Ludwika Słonimskiego jako przeciwnika gospodarczych koncepcji Karola Marksa (1818-1883). Być może w grę wchodziła także osobista animozja W. I. Lenina, który poznał ekonomiczne poglądy liberalnego publicysty jeszcze w czasie zsyłki na Wschodniej Syberii w latach 90. XIX wieku. W jednym z kanonicznych tekstów przyszłego przywódcy partii bolszewików pod adresem bohatera mojego wpisu pada zarzut, iż reprezentuje on

punkt widzenia zwykłego liberała, absolutnie niezdolnego do zrozumienia burżuazyjnego charakteru współczesnych porządków” (Któż to są „przyjaciele ludu” i jak oni wojują z socjaldemokratami, w: W. I. Lenin, Dzieła, t. 1, Warszawa 1983, s. 304 ).

Bodaj najbardziej fundamentalna krytyka Kapitału w przedrewolucyjnej Rosji wyszła właśnie spod pióra pióra Ludwika Słonimskiego. Chodzi o pracę Doktryna ekonomiczna Karola Marksa [Экономическое учение Карла Маркса ]z 1898 roku. Publicysta poddał szczegółowemu rozbiorowi teorię ekonomii politycznej, lansowaną przez niemieckiego myśliciela. Publikacja miała szeroki rezonans, skoro w Niemczech ukazał się jej przekład. Nie zyskało to autorowi sympatii w kręgach radykalnej lewicy.

Po ustabilizowaniu się nowego ustroju na postaci takie jak Ludwik Słonimski rzucono anatemę. Nie było dla nich miejsca w pisanej na nowo historii walki z samowładztwem. Liczyli się tylko zwolennicy metod rewolucyjnych, ewolucjoniści zostali odesłani w niebyt.

Rzecznik konstytucji

Inna rzecz, że ideały Ludwika Słonimskiego, urzeczywistnienie których zwiastował Manifest Październikowy 1905 roku, a ostatecznie umożliwiła rewolucja lutowa 1917 roku, nie cieszyły się poparciem również na rosyjskiej prawicy. Spośród liberałów rosyjskich tylko on zdecydował się otwarcie wystąpić przeciwko ultrakonserwatywnym poglądom Konstantina P. Pobiedonoscewa (1827-1907) w latach 90. XIX wieku. Na przekór oberprokuratorowi Najświętszego Synodu bronił on konstytucji. W tamtym czasie wymagało to zademonstrowania charakteru.

Gdy po upływie dekady jego marzenie o konstytucyjnej Rosji ziszczało się, spotkały go szykany. Do mieszkania wtargnęli „stróże porządku”, dokonali przeszukania i zarekwirowali egzemplarze nieoficjalnego wydania aktów prawnych, opatrzonych komentarzem Ludwika Słonimskiego. Charakterystyczny obrazek! Carska Rosja potrafiła sponiewierać praworządnego poddanego, narażając na traumę jego dzieci (o czym przejmująco pisał syn Nicolas w Słuchu absolutnym, przeł. R. Śmietana, Kraków 1996). Natomiast powstrzymać prawdziwych wrogów ustroju, preferujących metody terrorystyczne, nie zdołała.

Jeszcze jeden epizod, ukazujący przywiązanie Ludwika Słonimskiego do ideałów liberalnych i jego pryncypialność. Korzystając z liberalizacji cenzury w 1906 roku przedsięwziął on wydawanie Encyklopedii politycznej (Политическая энциклопедия), zawierającej obok haseł rzeczowych również biogramy działaczy politycznych. Powziąwszy wiedzę o tym Siergiej Ju. Witte (1849-1915), pierwszy premier w historii Imperium Rosyjskiego, wysłał do twórcy przedsięwzięcia posłańca z zaproszeniem na spotkanie. Ludwik Słonimski odmówił, zwracając uwagę adresatowi, że mogłoby to zostać odczytane jako próba wpływania na autora, który wszak powinien cieszyć się niezależnością w swoich sądach.

Liberalne marzenie inoplemieńca

Podzieliłem się z Czytelnikami ledwie garścią wiadomości, jakie zebrałem o „stryju Ludwiku”, którego Antoni Słonimski unieśmiertelnił w jednym ze swoich felietonów, stwierdzając że był on jednym z

ludzi wykarmionych szlachetnym idealizmem dziewiętnastego wieku (A. Słonimski, Kroniki tygodniowe 1932–1935, Warszawa 2001, s. 278).

Myślę, że nawet urywki opisanej przeze mnie aktywności bohatera wpisu, upewniają, że mamy do czynienia z figurą nietuzinkową. Zgoda: osoba pokroju Ludwika Słonimskiego nigdy nie zawładnie wyobraźnią potomnych. Nie był on wielbicielem barykad, a wybory, których dokonywał mogą wydawać się kontrowersyjne przez swoją zachowawczość. A jednak w jego biografii odnajdujemy mnóstwo przykładów intelektualnego i cywilnego męstwa, sprzeciwu wobec serwilizmu, a wreszcie godności i niewzruszoności.

Przy tym wszystkim był on człowiekiem utrapionym lękami współczesności, w tym antysemickimi ekscesami rosyjskich skrajnych nacjonalistów. Gdy go „poznałem” wrażenie wywarł na mnie rygoryzm umysłowy oderwanego od codzienności intelektualisty. Dziś, po kilku latach, postrzegam go inaczej. Przede wszystkim jako człowieka poszukującego w ideałach liberalnych lepszej przyszłości dla takich jak on – polskich Żydów w Imperium Rosyjskim. I w ogóle wszystkich inoplemieńców, marzących o statusie obywatela w przedrewolucyjnej Rosji.


Zainteresowanych szczegółami biografii intelektualnej Ludwika Słonimskiego odsyłam do mojego artykułu, opublikowanego w encyklopedii Polski Petersburg.

O autorze

Mikołaj Banaszkiewicz

Prawdziwa Rosja - blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.

Dodaj komentarz

O przedsięwzięciu

Prawdziwa Rosja - blog rosjoznawczy ukazujący perspektywę historyczną współczesnych zjawisk społeczno-politycznych i kulturowych.

Bądźmy w kontakcie!

kontakt_at_prawdziwarosja.pl